Marina Owsiannikowa jest jednak agentką? "Musimy znaleźć dialog między Rosją a Zachodem!"
Marina Owsiannikowa zszokowała media na całym świecie, gdy podczas programu "na żywo" zaprezentowała antywojenny transparent w reżimowej telewizji Władimira Putina. Dziś dziennikarka tłumaczy się ze swojego stanowiska. Dlaczego Ukraina uważa Owsiannikową za rosyjską agentkę?
Marina Owsiannikowa, redaktorka kanału Rossija 1, 14 marca w rosyjskiej telewizji pokazała antywojenny transparent. Choć od tego manifestu minęły już 2 tygodnie, silne emocje wokół zachowania byłej zwolenniczki reżimu nie cichną. Przez proputinowskie otoczenie została oskarżona o zdradę i szpiegostwo. Dziennikarka straciła pracę w Rosji, jednak nie zamierza stamtąd uciekać.
Marina Owsiannikowa wyznała, że od dawna nosiła się decyzją, by odejść z reżimowej telewizji. Czarę goryczy przelał "pierwszy dzień rosyjskiej inwazji". Prezenterka postanowiła wykorzystać szansę i zaprotestowała w miejscu pracy. Marina liczyła na to, że jej przekaz zostanie upubliczniony za granicą. Chciała udowodnić, że Rosjanie są przeciwko wojnie, a obywatele tego kraju - uwikłani w propagandę.
Marina Owsiannikowa stara się udowodnić Rosjanom, że telewizja manipuluje nimi. Według jej relacji proputinowskie media przedstawiają Ukrainę jako kraj nazistowski, który produkuje broń chemiczną przeciwko Rosji.
Mogłoby się zdawać, że po odważnym manifeście Marina będzie w Ukrainie uznana za sojuszniczkę. Okazuje się, że u naszych wschodnich sąsiadów również nie ma lekko. Ukraińcy mieli ją mimo wszystko uważać za agentkę FSB (Federalna Służba Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej).
Powodem tego konfliktu miał być fakt, iż redaktorka skrytykowała sankcje nałożone przez zachodnie państwa na obywateli jej kraju i nazwała to "rusofobią". Według ukraińskich mediów Marina Owsiannikowa tym samym powtarza propagandę Putina o "złym Zachodzie" i "biednych Rosjanach".