Mariola Bojarska-Ferenc o swoim dramacie: Musiałam podjąć decyzję, czy będą ratować dziecko czy mnie
Życie nie rozpieszczało Marioli Bojarskiej-Ferenc (54 l.). Gdy rodziła swojego syna, spotkała się z bezdusznością i brakiem zrozumienia. Lekarze sugerowali jej, by nie przywiązywała się do dziecka, bo ma ono małe szanse na przeżycie. Na szczęście się mylili.
Mało kto pamięta, że to ona była jedną z tych, które jako pierwsze chciały wprowadzić modę na dbanie o sylwetkę i zdrowy styl życia.
"28 lat temu wystartowałam w telewizji z programem o fitnessie. Wtedy nikt nie wiedział, w jakim kierunku to się rozwinie. Wprowadziłam aerobik, callanectis, wydałam pierwszą kasetę wideo z tymi ćwiczeniami. Wprowadziłam do Polski: pilates, zumbę, jogę fit, body art." - przechwala się na łamach "Gali" Mariola Bojarska-Ferenc.
Sport od zawsze odgrywał ważną rolę w jej życiu. Całkowicie poświęciła się treningom, bo marzyła o sukcesie. To bardzo ją wzmocniło.
Hard ducha przydał się jej, gdy rodziła swojego synka. Chłopiec był wcześniakiem. Gimnastyczka nie wspomina dobrze dnia porodu.
"Nie byłam na to przygotowana psychicznie. Trafiłam na okrutnych lekarzy, byłam kompletnie sama. Musiałam podjąć decyzję, czy będą ratować dziecko, czy mnie. Zdecydowałam, że dziecko. Przeżyliśmy oboje, ale lekarze nie ukrywali przede mną, że synek ma małe szanse. Komunikowali to bezdusznie: ‘Bojarska? Proszę nie wiązać z tym dzieckiem wielkich nadziei’. Nie zapomnę tych słów do końca życia" - opowiada.
Cieszy się, że te prognozy się nie sprawdziły.
Dziś jej syn Marcin jest już dorosły i zdrowy.
Jednak Bojarska-Ferenc wciąż ma w pamięci ten okropny czas, w którym rodziła dziecko i nie otrzymała niemal żadnej pomocy.
"W tamtych chwilach stałam się dorosłą kobietą" - ocenia.
Wsparcie znalazła w drugim mężu, który ujął ją tym, że prawie od razu pokochał jej syna z pierwszego małżeństwa.
Są już 25 lat po ślubie i choć bywały chwile zwątpienia, to swój związek postrzegają jako niezwykle udany.
"Miewaliśmy trudne chwile, kłócimy się, jak większość małżeństw, ale przede wszystkim wciąż jesteśmy sobą zainteresowani" - cieszy się Bojarska-Ferenc.
Dodaje, że ich receptą na sukces jest wzajemny szacunek i zrozumienie.
(WideoPortal/x-news)