Mariusz Czajka przeżywa kolejny dramat. Nie ma pieniędzy na pogrzeb swojej mamy!
Mariusz Czajka (59 l.) znalazł się w bardzo trudnej sytuacji. Zdesperowany zdecydował się nawet prosić fanów o wsparcie...
To niebywałe, ile nieszczęść spadło ostatnio na głowę Mariusza Czajki (sprawdź!).
Najpierw pandemia odebrała mu pracę w teatrze Buffo i praktycznie pozbawiła go środków do życia, a teraz umarła jego ukochana mama Krystyna - nauczycielka języka polskiego i żona słynnego harcmistrza Zenona Czajki.
- Miała 81 lat. Praktycznie od urodzenia borykała się z problemami zdrowotnymi. Osteoporoza, Parkinson, nadciśnienie, a na koniec rak płuca. Odeszła we śnie, w hospicjum, do którego zawiozłem ją na kilka dni przed tym smutnym finałem. Słabła mi na rękach, nic nie mogłem zrobić - mówi nam aktor.
Pani Krystyna poczuła się źle tydzień przed wigilią, jeszcze była wtedy w domu i po raz ostatni przełamała się opłatkiem z synem. Potem trafiła do kilku szpitali.
- W jednym prawie osiem godzin czekała na izbie przyjęć. Awanturowałem się i błagałem o pośpiech, ale nic to nie dało. W drugiej placówce mama już mnie nie rozpoznawała, owiniętą w prześcieradło, prawie nagą, kazano zabrać mi ją do domu. Zginął tam nawet jej koc i czapka - opowiada nam Czajka.
Aktor od dwóch lat codziennie żegnał się z mamą, a pod koniec jej życia stał się dla niej pielęgniarką i jedynym towarzyszem.
Sam po dwóch nieudanych związkach, sprawach alimentacyjnych dotyczących dwóch córek i niespłaconym kredycie frankowym potrzebował pomocy. Mama nigdy go nie opuściła.
Teraz pojawił się kolejny problem.
- Nie mam za co pochować matki. Cały pogrzeb będzie kosztował około 15 tysięcy złotych, 4 tysiące wypłaca ZUS, na resztę zbieram na specjalnej zrzutce, bo już nawet nie mam od kogo pożyczyć. Pracy dla aktorów prawie nie ma i szczerze mówiąc czarno widzę moją przyszłość - wyznaje zrozpaczony.
Czajka nie jest leniwym aktorem ani typowym obibokiem, który tylko narzeka.
Gdyby mógł, poszedłby do pracy nawet na budowie, ale ma chory kręgosłup i niedawno przeszedł poważny zabieg przyklejenia siatkówki w oku.
Lekarz powiedział mu, że miał wylew i szczęście, że go przeżył.
- Ludzie, ja wiem, że jest trudno, ale chyba gorzej już być nie może. Jak nie zapłacę, to chyba będę musiał mamę zakopać pod płotem - podsumowuje w swoim sarkastycznym stylu.
***