Mariusz Treliński o małżeństwie: Kuriozalny wynalazek. Koszmar. Edyta Herbuś nie chce tego słyszeć!
Edyta Herbuś (35 l.) ma nadzieję, że zostanie w końcu żoną Mariusza Trelińskiego (54 l.). Reżyser przeciwnie - małżeństwo uważa za "koszmar".
- Nie ma pośpiechu. Jeśli coś jest nam pisane, wydarzy się we właściwym czasie, z odpowiednią osobą, z dobrych powodów - napisała ostatnio Edyta Herbuś na swoim Facebooku. To tylko jedna z wielu wypowiedzi celebrytki, w których zarzeka się, że ma jeszcze czas na ślub i dziecko. Wydaje się jednak, że tancerka pragnie zostać żoną i matką.
Szkopuł jednak w tym, że jej wybranek, reżyser operowy Mariusz Treliński, z którym Herbuś jest od sześciu lat, nie ma dobrego zdania o instytucji małżeństwa.
- To dość kuriozalny wynalazek - mówi wprost Mariusz, który ma za sobą nieudany związek z matką swojego syna. - W 99% procentach mamy do czynienia z koszmarem. Ludzie są zmuszeni do niesłychanych kompromisów. Z mojego małżeństwa wyszedłem po dwóch latach. Wiem, że to nie dla mnie. Ale samotność jest równie destrukcyjna - przyznaje reżyser.
Według niego małżeństwo jest niszczące. Dlatego proponuje ukochanej układ partnerski. - Ciągła walka, odnawianie, zabieganie o siebie jest najlepsze. Taki wolny rynek. Nie ma żadnej zasady, papieru. Jest tylko dobra wola, walka, miłość i pasja. Kiedy taki stan przechodzi w instytucję, wtedy na ogół ze wszystkiego czujemy się zwolnieni. Mężczyznom rośnie brzuch, a kobieta zamienia się w nieciekawą kurę - uważa.
Edyta próbuje przekonać ukochanego, że tak nie musi być. Jako przykład podaje małżeństwo dziadków, u którym przez całe życie obserwowała wzajemną troskę o siebie i miłość. Jednak Mariusz ma inne zdanie. Jest artystą, który do tworzenia potrzebuje dużo wolności i samotności.
W warszawskim mieszkaniu bywa raptem dwa miesiące w roku, jego domem są hotele. Nie ma potrzeby wicia gniazdka dla rodziny. Jest ojcem dorosłego już Piotra (23 l.). Z kolei Edyta zdaje sobie sprawę, że jej czas, aby zostać mamą jest ograniczony. Na razie uczucia macierzyńskie, których ma w nadmiarze, przelewa na córkę chrzestną i pieska Stokrotkę. Jednak coraz trudniej ukryć jej obawy, że to, co uważa za ważne, może ją w życiu ominąć.