Markowska nie śpi po nocach przez "The Voice..."
Jak się pani czuje w roli jurorki i trenerki?
Patrycja Markowska: - Długo zastanawiałam się, czy "The Voice of Poland" jest właściwym miejscem dla mnie. Argumentem na "nie" był czas, jaki trzeba poświęcić programowi. Bo zawsze miałam coś do zrobienia, a to płytę do nagrania, a to koncerty. Teraz jednak skończyłam przygotowywanie piosenek na album. Promuję singel z niej "Alter Ego" i już nie mam wymówek. Uznałam więc, że nadszedł moment, w którym mogę wziąć udział w pięknej przygodzie, posłuchać, co inni mają do zaoferowania. I cieszę się z tej decyzji. Bo tutaj jest naprawdę bardzo dużo emocji.
Łatwo powiedzieć komuś, że scena nie jest miejscem dla niego?
P.M.: - To bardzo trudne zadanie. Przeżywam to tak mocno, że aż nie śpię po nocach. Na szczęście ten program nie ma kontrowersyjnej formuły. Nikt nie obraża uczestników. A gdy objawiają się prawdziwe perełki wokalne, radość jest wprost przeogromna.
Pani naprawdę wierzy, że ci debiutanci zaistnieją? Bo z moich obserwacji wynika, że zwycięzcy takich programów najczęściej przepadają bez śladu.
P.M.: - Oczywiście, że wierzę w to. Ale sukcesu nie zapewnią nikomu trenerzy ani nagroda. My możemy jedynie popchnąć uczestników w dobrym kierunku, lecz nie załatwimy im kariery. Oni muszą mieć pomysł na siebie, wykreować osobowość sceniczną i zaprezentować własne kompozycje i teksty. To klucz do sukcesu.
Czy wśród uczestników znalazła pani kogoś, z kim chciałaby pracować przy swoich kolejnych płytach?
P.M.: - Owszem, są w tym programie tacy ludzie, ale ich nazwisk na razie jeszcze nie będę zdradzać.
A Wy jak oceniacie Patrycję w roli jurorki?
AGNIESZKA PACUŁA
15/2013