Marta Grzywacz: Kulisy jej zniknięcia z telewizji!
Marta Grzywacz (43 l.) była jedną z najbardziej rozpoznawanych dziennikarek Telewizji Polskiej. Nagle zniknęła jednak ze szklanego ekranu...
Do TVP trafiła z castingu w 1993 r., podkreślając, że zawsze chciała "pracować w newsach".
Miała za sobą zaledwie trzymiesięczny kurs dziennikarski i doświadczenie w pracy w radiu, ale szybko stała się prowadzącą główne wydanie "Wiadomości".
Złośliwi, wytykając jej frapujące spojrzenie, szeptali, że zawdzięcza to bliskiej relacji z Adamem Pieczyńskim, obecnym mężem Justyny Pochanke.
Tworzyli parę przez 4 lata, ale to nie on okazał się jej wielką miłością.
W 2000 r. Marta Grzywacz miała przeprowadzić wywiad z Bogusławem Bagsikiem (51), szefem spółki ART-B, który wyszedł wtedy z aresztu.
Był podejrzany o wyprowadzenie z systemu bankowego ponad 420 mln zł. - Coś między nami zaiskrzyło - wyznała. - Wiedziałam, że będą nam towarzyszyły spojrzenia ciekawskich, pytania, na które nie będę chciała odpowiadać - dodała.
Uczucie było jednak silniejsze. Gdy w "Wiadomościach" prezentowany był materiał dotyczący afery i ukochanego, prosiła znajomych o zastępstwo. Ale, jak przekonuje, nie dlatego została zwolniona.
- Poleciałabym, nawet gdybym miała romans z Belmondem. Byliśmy ze sobą od pół roku, kiedy na grafiku dyżurów nie znalazłam swojego nazwiska - zdradziła. Nie rozpaczała, gdyż... była przy nadziei.
Gdy urodziła się Sonia (14), poświęciła się córce. - Moje marzenie się spełniło. Uspokoiłam się, skoncentrowałam na dziecku. Jestem odpowiedzialna za kogoś, kogo kocham nad życie - wyznała.
W międzyczasie próbowała zostać producentem muzycznym. Wydała płytę z kolędami rodziny Steczkowskich. I... rozstała się z Bagsikiem, który wkrótce trafił do więzienia. Po dwóch latach urlopu wychowawczego Marta wróciła do zawodu, ale nie do telewizji, a do prasy.
Gdy w 2006 r. dostała ofertę pracy w radiu RMF FM, nie wahała się, choć oznaczało to przeprowadzkę z Warszawy do Krakowa. Znalazła mieszkanie blisko rynku, do remontu. Sonia była przerażona.
- Córeczko, tu się wszystko zmieni, będzie ładnie, zobaczysz - pocieszała dziewczynkę. - Remont trwał trzy miesiące, kurz zgrzytał w zębach, nie mogłyśmy rozczesać włosów siwych od pyłu - opowiadała. Pracowała i rozwijała się, chodząc na wykłady z historii sztuki. Wróciła na chwilę do telewizji, do Polsatu, gdzie prowadziła wywiady z kobietami. Teraz pracuje w dzienniku. Córka nosi jej nazwisko.