Marta Kaczyńska podjęła decyzję. Chce ratować małżeństwo z Marcinem Dubienieckim
Marta Kaczyńska (35 l.) i Marcin Dubieniecki (35 l.) od trzech lat żyją w separacji, jednak na wieść o kłopotach męża, była prezydentówna pospieszyła mu z pomocą. On to docenia i pragnie uratować ich małżeństwo.
Minął miesiąc, odkąd adwokat został zatrzymany przez CBA pod zarzutem kierowania zorganizowaną grupą przestępczą, wyłudzenia ponad 13 mln zł z PFRON i prania brudnych pieniędzy.
Marta do końca wierzyła, że jej mąż wyjdzie na wolność i razem z córkami, Ewą (12 l.) i Martynką (8 l.), czekała na spotkanie z nim.
Dubieniecki decyzją sądu pozostanie jednak w areszcie do 21 listopada, mimo iż wpłacono za niego poręczenie majątkowe w wysokości 600 tys. zł. Połowę tej kwoty przekazali rodzice Marcina, połowę Marta.
- Dubienieccy planowali sami zapłacić kaucję, ale Marta nie chciała o tym słyszeć. Jak tylko dowiedziała się, że są potrzebne pieniądze, sama to zaproponowała - mówi "Na Żywo" znajoma prezydenckiej córki.
Kaczyńska wspiera Marcina na każdym kroku. Odkąd został zatrzymany, jego rodzice są częstymi gośćmi w jej domu. Fotoreporterzy sfotografował ostatnio całą trójkę podczas jednego z takich spotkań - Marek Dubieniecki stał się posłańcem pomiędzy synem a jego żoną.
Tygodnik "Na Żywo" dowiedział się, że Marcin chce odzyskać zaufanie Kaczyńskiej. Choć głośno mówiło się o jego zażyłości z Katarzyną M., byłą żoną piłkarza Artura Boruca, obecnie parę nic już nie łączy. Na kobiecie ciążą również zarzuty...
- Marcin jest pod wrażeniem postawy Marty. Poprosił ojca, aby przekazał jej, że między nim a Katarzyną do niczego nie doszło. Wyznał, jak bardzo kocha Martę. Jak tęskni za nią i ich córkami. Mocno wierzy, że gdy wyjdzie z aresztu, będą mogli spokojnie porozmawiać i wyjaśnić wszelkie niedomówienia - mówi informator "Na Żywo".
Sprawa rozwodowa pary została zawieszona z końcem kwietnia, gdy małżonkowie, na prośbę Kaczyńskiej, nie stawili się na rozprawie.
Po zawieszeniu postępowanie może zostać podjęte po upływie trzech miesięcy na wniosek każdej ze stron procesowych. Zarówno Marta, jak i Marcin, mogą to uczynić w każdej chwili.
- Osoba pozbawiona wolności nie jest pozbawiona możliwości kierowania korespondencji w sprawach urzędowych - tłumaczy Tomasz Adamski, rzecznik Sądu Okręgowego w Gdańsku.