Marta Kaczyńska spełnia kolejne marzenie stryja?!
Marta Kaczyńska (35 l.) szykuje się do prawdziwej życiowej rewolucji...
Prezydentówna coraz częściej pojawia się ostatnio w stolicy, biorąc udział w ważnych uroczystościach państwowych, działając na rzecz Instytutu Lecha Kaczyńskiego, którego jest prezesem, a przede wszystkim spotykając się ze stryjem i przyjacielem Pawłem.
Nigdy nie nocuje w hotelu. Zatrzymuje się w willi Jarosława na Żoliborzu. Do tego stopnia się tam zadomowiła, że na święta przystroiła świecącymi lampkami balkon domu. Potem wspólnie z wujem i dziećmi zasiadła do wieczerzy wigilijnej i odwiedziła grób babci Jadwigi.
Stryj nie kryje, że bardzo cieszy się z tych odwiedzin. Sam w końcu nigdy nie został ojcem i nigdy się nie ożenił...
- Są żywe, szczególnie Martyna. Zastanawiałem się, jak to będzie, jeśli będą u mnie w domu. Ale dzisiaj mogę powiedzieć, że z żalem patrzyłem, jak wyjeżdżają - powiedział w jednym z wywiadów.
Czytaj dalej na następnej stronie...
Jarosław chętnie spotykałby się z nimi częściej, ale ponieważ dziewczynki uczą się w Trójmieście, było to niemożliwe. Jednak być może wkrótce nastąpi (dobra) zmiana!
Jak podaje tygodnik "Na Żywo", Marta rozważa przeprowadzkę do stolicy. I to nie tylko ze względu na stryja, który jest dla niej jak ojciec.
- Staram się Marcie pomagać, wspierać ją. Niemal codziennie rozmawiamy przez telefon - wyznaje jej wuj.
To on przekonał ją, że powinna bardziej angażować się publicznie, a stała obecność w Warszawie bardzo by jej to ułatwiła.
- Mogłaby się odciąć od przykrych wspomnień związanych z małżeństwem z Marcinem Dubienieckim i dać szansę stryjowi na sprawdzenie się w roli dziadka - mówi znajoma prezydenckiej córki.
Czytaj dalej na następnej stronie...
Informatorka gazety dodaje, że Ewa i Martynka mogłyby kontynuować edukację choćby w Liceum i Gimnazjum Sióstr Zmartwychwstanek, które znajduje się w pobliżu domu Jarosława.
- Marta za to mogłaby mocniej zaangażować się w działalność Instytutu Lecha Kaczyńskiego i zrobić doktorat, o czym marzy dla niej wuj.
Jest jeszcze jeden powód. Warszawę i Łódź, gdzie jej adorator Paweł prowadzi restauracje, dzieli tylko półtorej godziny jazdy. Tę znajomość stryj też pochwala...
To musi być coś poważnego, skoro Paweł specjalnie dla Marty przyjechał do stolicy w święta.