Marta Manowska niemile zaskoczona na lotnisku na Okęciu. Horrendalne ceny!
Marta Manowska (35 l.) raczej nie może narzekać na skromne finanse, ale to wcale nie oznacza, że pozwala sobie na rozrzutność. Docenia wartość pieniądza, zwłaszcza że nie pochodzi z zamożnej rodziny, a i na co dzień zdarza jej się spotykać z niemajętnymi ludźmi. Ty bardziej zszokowało ją to, co zastała na lotnisku Chopina, tradycyjnie nazywanym Okęciem. Całą sytuację można rozpatrywać w kategoriach skandalu...
Na ten moment czekała długo. Wymarzone wakacje! A Marta Manowska (35) bez wątpienia zasłużyła na nie jak mało kto. Niedawno skończyła zdjęcia do kolejnej części programu "Rolnik szuka żony". Perypetie nowych szukających miłości gospodarzy zobaczymy już jesienią. Wcześniej zaś prowadziła pierwszą edycję "Sanatorium miłości".
Oba programy spotkały się z bardzo życzliwym przyjęciem ze strony widzów i biły rekordy oglądalności. Jakby tego było mało, na początku lipca Marta przygotowywała dla TVP relacje z Ogólnopolskiego Festiwalu Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu Dolnym. Nic więc dziwnego, że po tak intensywnym czasie miała prawo czuć się zmęczona.
Dlatego z tym większą radością oczekiwała kilku wolnych dni i wyjazdu z koleżanką na pokaz mody do Amsterdamu .Niestety, na lotnisku Okęcie, w oczekiwaniu na samolot, spotkała je niemiła niespodzianka.
- Nasza przygoda życia się opóźnia. Na tę okoliczność została zamówiona jajecznica za jedyne 85 złotych, kawa za jedyne 45 złotych... - powiedziała w filmiku, który opublikowała w internecie.
Każdy, kto podróżuje samolotem, zna pewnie to doświadczenie. Ceny na lotniskach w Polsce często przekraczają budżet nawet osób zamożnych. Prowadząca program "Rolnik szuka żony" jest tym zbulwersowana, tym bardziej że sama nie pochodzi ze zbyt majętnej rodziny, a w swoich programach ma do czynienia ze zwykłymi ludźmi: rolnikami czy emerytami, którzy żyją skromnie.
Wychowała się w Siemianowicach Śląskich i od dziecka wpajano jej, że na wszystko w życiu trzeba sobie zapracować. Pierwsze pieniądze zarabiała już w podstawówce, nie chcąc prosić o nie rodziców...
- Roznosiłam w wieżowcach ulotki. Byłam tak uczciwa, że na każdej wycieraczce zostawiałam tylko jedną. Po trzech dniach chodzenia po schodach schudłam 4 kg. Pamiętam, że tata masował mi stopy, bo tak mnie wszystko bolało. Rano nie umiałam wstać z łóżka. Zarobiłam wtedy 300 złotych. To była dla mnie duża kwota - wspominała w wywiadzie.
Dlatego i dziś, gdy jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych gwiazd TVP, szanuje każdy grosz i nie szasta pieniędzmi. I docenia fakt, że ma pracę, którą kocha. Po powrocie z krótkich wakacji zacznie kolejne zdjęcia aż do trzech programów. Prócz "Rolnika" i "Sanatorium miłości" będzie także gospodynią nowego programu "The Voice Senior".
***
Zobacz więcej materiałów: