Marta Manowska zaprzecza "gwiazdorzeniu". Wydała oświadczenie
Marta Manowska poczuła się bardzo dotknięta doniesieniami o "gwiazdorzeniu". W specjalnym oświadczeniu zaprzecza plotkom, jakoby na konferencji ramówkowej TVP nie miała czasu dla dziennikarzy. "Udzieliłam około 15 wywiadów" - tłumaczy.
Marta Manowska jest jedną z najpopularniejszych gwiazd telewizji rządowej - prowadzi "Rolnik szuka żony" i "Sanatorium miłości". Chyba jednak władze stacji uznały, że jest jej nieco za dużo na antenie, bo do niedawna pracowała też przy "The Voice Senior", ale w tym ostatnim programie zastąpi ją Małgorzata Tomaszewska.
Na konferencjach zazwyczaj ma spore wzięcie wśród show-biznesowych reporterów. Po ostatniej ramówce pojawiły się jednak relacje świadków, w których odczuciu przyszła "obrażona", gwiazdorzyła i rozmawiała tylko z dziennikarzami, którzy piszą o niej w samych superlatywach. Do tego miała niechętnie pozować reporterom na ściance.
W oficjalnym oświadczeniu Manowska postanowiła odnieść się do tych informacji i zaprzeczyła, że taka sytuacja miała miejsce.
"W związku z nieprawdziwymi i szkodliwymi artykułami o moim rzekomym zachowaniu na konferencji ramówkowej pragnę to skomentować. Z wykształcenia jestem dziennikarką i doskonale zdaję sobie sprawę, że konferencja służy do kontaktu z mediami, a nie do prezentowania sukienki. Od dziewięciu lat jestem jedną z ostatnich osób, które kończą wywiady około północy. Przez lata nigdy nie zdarzyło mi się odmówić rozmowy" - czytamy na jej profilu.
Manowska tłumaczy, że podczas konferencji udzieliła około "15 wywiadów, w tym jednego ponad półgodzinnego, trzech na zewnątrz, dwóch do dyktafonu i obszernej rozmowy dla jednej z kolorowych gazet".
Nie znalazła za to czasu dla redakcji, która - jej zdaniem - poprzednim razem "obsmarowała" ją po wydarzeniu i drugiej, której przedstawiciel zadał jej kiedyś pytanie w stylu: "Czy lubi pani media plotkarskie?". "Pytanie wydało mi się tendencyjne" - tłumaczy Manowska, tak jakby poruszała z dziennikarzami jakieś ambitne filozoficzne kwestie. Ciężko powiedzieć, co mogło ją aż tak urazić w tym pytaniu, ale trudno się dziwić, że dziennikarze - jak pisaliśmy na Pomponiku - byli zniesmaczeni jej fochami. Zasadniczo można powiedzieć, że w swoim oświadczeniu - które miało zaprzeczać informacjom świadków - potwierdziła je, bo faktycznie odmawiała redakcjom z błahych powodów... Ciekawe też, że mimo opisania tych sytuacji, wcześniej napisała: "Przez lata nigdy nie zdarzyło mi się odmówić rozmowy".
"Dziękuję wszystkim dziennikarzom za waszą pracę w trudnych warunkach. Do zobaczenia na kolejnej konferencji" - zakończyła. Niedawno podczas jednego z festiwali fotoreporterzy zbojkotowali Kayah, która wcześniej się z nimi pokłóciła. Odmówili jej robienia zdjęć na ściance i udawali, że nie istnieje. Oby Manowska wyciągnęła z tego lekcje.
Zobacz też:
Manowska w objęciach nowego ukochanego