Marta Smuk przeżyła ciężkie chwile. Co robi dziś finalistka drugiej edycji polsatowskiego "Idola"?
Mija 20 lat od chwili, gdy Marta Smuk (43 l.) pojawiła się w "Idolu" i oczarowała całą Polskę. Choć nie wygrała polsatowskiego show, zdobyła dzięki niemu popularność i... znalazła męża. Niestety, jej małżeństwo z Mariuszem Totoszko nie przetrwało próby czasu, ale wokalistce została po nim piękna "pamiątka" - córka Julia. Jakiś czas temu Marta stoczyła zwycięską walkę z rakiem! Choć nie udało się jej spełnić marzenia o zostaniu gwiazdą polskiej piosenki, jest szczęśliwa. Jak potoczyło się jej życie po "Idolu"?
Zanim w 2003 roku 23-letnia wówczas głogowianka Marta Smuk stanęła na scenie 2. edycji polsatowskiego "Idola", miała już za sobą udział w "Szansie na sukces" (w 1995 roku wygrała odcinek, którego gwiazdą był Czesław Niemen), debiut sceniczny w głośnym musicalu "Hair" w gdyńskim Teatrze Muzycznym i kilka ról w przestawieniach stołecznej Romy.
"Poszłam do "Idola", żeby spełnić swoje marzenie, czyli nagrać płytę. Doszłam do finału, ale płyty nie nagrałam. Przekleństwem tego programu było podpisanie już na etapie castingu siedmioletniego kontraktu z dużą wytwórnią, który co prawda otwierał drogę do płyty, ale miała ona powstać na ich warunkach: konkretne utwory i teksty. To mnie nie interesowało" - opowiadała "Gazecie Wyborczej".
Marta Smuk: W "Idolu" oprócz muzycznej przygody przeżyła wielką miłość
Marta odpadła z "Idola" jako czwarta finalistka, ale dzięki temu, że z programu wycofała się Hania Stach, powróciła do gry. Po raz drugi pożegnała się z show w przedostatnim odcinku. Walkę o wejście do finału przegrała z Mariuszem Totoszko, który był już wtedy... jej chłopakiem!
"Oprócz muzycznej przygody przeżyliśmy wielką miłość" - mówili w wywiadach.
Dwa lata po finale 2. edycji "Idola" Marta i Mariusz zostali małżeństwem, niedługo po ślubie powitali na świecie córkę Julię, a wkrótce potem rozwiedli się.
Dziś niewiele już osób pamięta, że Marta Smuk zdobyła dzięki "Idolowi" naprawdę ogromną popularność.
"Przeżyłam zrywanie szalików przez fanów, miałam problem z wyjściem z garderoby, ktoś wybił szybę, żeby zdobyć mój autograf. W końcu musiałam zatrudnić ochroniarza, który jeździł ze mną na koncerty" - wspominała po latach w rozmowie z portalem "Trojmiasto.Wyborcza.pl".
Marta Smuk: Kontrakt, który podpisała, na siedem lat związał jej ręce...
Być może Marcie Smuk udałoby się zrobić karierę, gdyby nie kontrakt, który podpisała, gdy dostała się do "Idola".
"Przez siedem lat miałam związane ręce, nawet w reklamie nie mogłam wystąpić" - wyznała po latach "Angorze".
Po rozstaniu z Mariuszem Totoszko Marta zrezygnowała z posady w Teatrze Roma, bo wydawało się jej, że grając przez kilka sezonów w tym samym musicalu, po prostu stoi w miejscu...
"Roma to nie jest teatr repertuarowy, przez trzy lata gra się jeden tytuł. Więc po dziewięciu latach wpadłam w pewną rutynę i miałam wrażenie, że idę do fabryki gwoździ" - tłumaczyła na łamach "Gazety Wyborczej" swą decyzję o powrocie do korzeni, czyli do gdyńskiego Teatru Muzycznego.
Marta Smuk: Stanęła oko w oko ze śmiercią!
Marta nie kryje, że po "Idolu" dostała dwie propozycje udziału w podobnych programach. Zapraszano ją do "X Factora" i "The Voice of Poland", ale uznała, że nie powinno się dwa razy wchodzić do tej samej rzeki.
"W programach, w których ktoś ściga się wokalnie, nie widzę już miejsca dla siebie. Wolę zrobić choćby małą rólkę na małej scenie, bo to mnie fascynuje i rozwija. Etap talent show mam już chyba za sobą" - powiedziała "Dziennikowi Bałtyckiemu".
Tuż po przeprowadzce do Gdyni Marta spotkała swego obecnego męża, żołnierza marynarki wojennej Krzysztofa Szmidta. Razem wychowywali Julię, doczekali się też dwójki wspólnych dzieci - syna Hugona i córki Róży.
Marta Smuk przez wiele lat występowała na scenie gdyńskiego Teatru Muzycznego. Mówi, że wiodła szczęśliwe życie, bo miała cudowną rodzinę i pracę, której wykonywanie dawało jej satysfakcję i wielką radość. Niestety, w 2018 roku zachorowała...
"Kiedy usłyszałam diagnozę, mój świat zmienił się w okamgnieniu. Czy to koniec? Czy dam radę? Jak powiedzieć bliskim o tym, co mnie i ich czeka? Najtrudniejsze było życie ze świadomością, że bez względu na to, jak bardzo pozytywnie będę myślała o moim wyleczeniu, coś może pójść nie tak i nie będę mogła nic z tym zrobić. I umrę..." - wyznała w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim".
Marta Smuk: Wygrała z rakiem, ale już nigdy nie powie o sobie, że jest zdrowa
Diagnoza, jaką Marta usłyszała po pierwszym badaniu, była druzgocąca: czwarte stadium raka piersi, dwa sześciocentymetrowe guzy. Dwa tygodnie później okazało się, że są już przerzuty na węzły chłonne. Wokalistka natychmiast podjęła leczenie.
"Określenie "proces leczenia" to w moim przypadku zgrabny eufemizm "uciekania śmierci". To nie była walka z chorobą... Słowo "walka" sugeruje, że mamy jakąś strategię, że możemy przechytrzyć przeciwnika. Ja byłam bezradna" - powiedziała w wywiadzie.
W grudniu 2018 roku Marta Smuk poddała się chemioterapii, przeszła także operację i - jak napisała na Facebooku - "straciła atrybut kobiecości". Pół roku później wokalistka ogłosiła, że zakończyła leczenie.
"To, czego doświadczyłam, to, co zrozumiałam, i to, czego dowiedziałam się o sobie, nikt mi nie zabierze! Nigdy nie powiem, że jestem zdrowa, bo nowotwór to choroba przewlekła, ale jestem bezpieczna i to poczucie daje mi spokój i szczęście" - wyznała w mediach społecznościowych.
Marta Smuk: Dziś zajmuje się... szlifowaniem diamentów
Choroba przewartościowała życie Marty. Finalistka 2. edycji "Idola" uznała, że po dwudziestoparoletniej przygodzie ze sceną, a była aktorką teatrów muzycznych w całej Polsce, powinna wreszcie stworzyć coś własnego.
"Założyłam w Gdyni Warsztat Działań Scenicznych - miejsce, gdzie wraz z gronem najlepszych pedagogów szkolimy przyszłych aktorów, wokalistów i tancerzy. Przygotowujemy młodzież do zdawania egzaminów do szkół artystycznych, prowadzimy zajęcia artystyczne dla najmłodszych, organizujemy warsztaty i spotkania z mistrzami zawodu" - pochwaliła się czytelnikom "Dziennika Bałtyckiego".
Dziś Marta Smuk jest trenerką wokalną, uczy śpiewu i zajmuje się - jak żartuje - "szlifowaniem diamentów".
"Przede wszystkim jestem szczęśliwą kobietą, żoną i mamą" - twierdzi.
Zobacz też:
Beata Kozidrak pochwaliła się tym w sieci. Fani podekscytowani! Oj, będzie bal!
Agata Duda, Jolanta Kwaśniewska i Anna Komorowska. Emerytury Pierwszych Dam