Marta Żmuda-Trzebiatowska i Kamil Kula: Pierwsze tygodnie z dzieckiem nie były łatwe!
We wrześniu Marta Żmuda-Trzebiatowska (33 l.) i Kamil Kula (28 l.) zostali rodzicami. To spełnienie ich marzeń. Dzielnie sobie radzą w opiece nad maleństwem, jednak na początku czuli się zagubieni. Kiedy pojawia się jakiś problem, mają bardzo fachową pomoc.
Ich świat kręci się teraz wokół upragnionego dziecka, synka Bruna.
"Jestem bardzo szczęśliwy i dumny, że zostałem ojcem" - mówi "Dobremu Tygodniowi" Kamil Kula.
Choć dużo pracuje na planie seriali "Na dobre i na złe" oraz "O mnie się nie martw", a także gra w spektaklach w Teatrze Kwadrat, po zawodowych obowiązkach szybko wraca do domu, by być blisko maleństwa i ukochanej. Marta Żmuda Trzebiatowska postanowiła, że przez najbliższe miesiące zrezygnuje z pracy i skupi się tylko na macierzyństwie.
Jednak pierwsze tygodnie nie były dla debiutujących rodziców łatwe. Gdy chłopiec płakał, czuli się bezradni. Wielką pomocą były dla nich obie babcie. Ewa Żmuda Trzebiatowska przyjechała z Przechlewa do Warszawy, by zatroszczyć się o córkę.
I pamiętała o tym, by przygotować dla niej ulubione smakołyki: żurek z białą kiełbasą i gołąbki. Wielkie wsparcie mają też w Marii Kuli.
"Moja mama jest pielęgniarką na oddziale noworodków w Wojewódzkim Szpitalu w Tarnowie, moim rodzinnym mieście. Ma duże doświadczenie i chętnie służy nam radą" - zdradza "Dobremu Tygodniowi" aktor.
Kiedy Marta ma jakieś dylematy, wątpliwości, natychmiast dzwoni do teściowej. Lubi z nią porozmawiać, poznać jej opinię. Ceni wiedzę i fachowość magistra pielęgniarstwa. Choć pani Maria na co dzień mieszka ponad 300 kilometrów od stolicy, jeśli tylko czas jej na to pozwala, z radością zagląda do ukochanego wnuka. Gwiazda od początku była zachwycona swoją teściową.
"Zawsze słyszałam dowcipy o przerażających mamuśkach. A trafiłam na wyjątkową kobietę, która staje za mną murem, kiedy trzeba. W rodzicach Kamila mam cudowną nową rodzinę" - wyznała po ślubie.
Cieszy się, że teściowie interesują się także ich aktorskimi karierami, chętnie przyjeżdżają na premiery do teatru. Kiedy Martę i Kamila połączyło uczucie, z decyzją, by stanąć przed ołtarzem, nie czekali zbyt długo. Nie mieli wątpliwości, że chcą razem iść przez życie. Rodzice aktora przyklasnęli temu pomysłowi.
"Jesteśmy z Kamilem ulepieni z tej samej gliny, wynieśliśmy z domów podobne wartości" - twierdzi Marta.
Dla Kamila mama i tata są największym autorytetem. Jego ojciec, Adam Kula, jest policjantem, aktor ma jeszcze młodszą siostrę.
"Rodzice stanowią dla mnie wzór do naśladowania. Są przykładem fajnego, bardzo zgranego małżeństwa. Sam chciałbym mieć taki dom, w jakim wyrosłem. W tym roku obchodziliśmy 30. rocznicę ich ślubu. Odbyła się mała, wzruszająca uroczystość w rodzinnym gronie. Mam nadzieję, że z Martą też tworzymy zgraną parę, a nasz staż małżeński będzie bardzo, bardzo długi" - mówi tygodnikowi aktor.
To dzięki tacie wie, jak dbać o związek. Kupuję żonie kwiaty, zaprasza na kolacje.
"Dostaję bukiety każdego 26 dnia miesiąca. Mąż zawsze pamięta. Chciałabym tak zawsze!" - rozmarza się Marta.
26 to ważna dla nich liczba, bo właśnie tego dnia we wrześniu 2015 roku powiedzieli sobie sakramentalne: "Tak". Dla Marty i Kamila najważniejsze teraz, to dobrze wychować dziecko. Chcą synowi wpoić te wartości, które wynieśli z rodzinnych domów.
"Rodzice zawsze uczyli mnie i siostrę, żeby być życzliwym dla innych, szanować ludzi i umieć mówić przepraszam. Powtarzali, że dobro zawsze do nas wraca" - mówił kiedyś w wywiadzie.
Dziś zapytany przez "Dobry Tydzień", jak chce wychować swoją pociechę, nie waha się z odpowiedzią.
"Najważniejsze żeby był dobrym człowiekiem, mądrym, przyzwoitym, empatycznym, wrażliwym na krzywdę innych ludzi" - wylicza jednym tchem.
***
Zobacz więcej materiałów wideo: