Reklama
Reklama

Martyna Jakubowicz traci wzrok! Niepokojące wieści z domu gwiazdy!

Piosenka "W domach z betonu nie ma wolnej miłości", którą blisko 40 lat temu nagrała Martyna Jakubowicz (66 l.), do dziś jest wizytówką piosenkarki i jej... przekleństwem. Szefowie wytwórni płytowych domagali się od niej – i wciąż domagają - przebojów na miarę tego największego, tłumacząc, że bez hitów nie będą w stanie jej "sprzedać". Obecnie wokalistka zbiera pieniądze, bo kolejny album chce wydać własnym sumptem. Czeka też na operację, bez której może stracić wzrok...

Martyna Jakubowicz (sprawdź!) od kilku miesięcy czeka na zabieg usunięcia zaćmy. Niedawno napisała w mediach społecznościowych, że jeśli nie podda się operacji, może mieć poważny problem... Raz, jesienią ubiegłego roku, piosenkarka miała już wyznaczony termin zabiegu, ale okazało się, że trzeba go przełożyć.

"Poziom płytek we krwi chwilowo na to nie pozwala. Musiałam podnieść dawkę sterydu, który to lek po prostu skraca życie" - wyznała na Facebooku.

Reklama

Martyna Jakubowicz nie kryje, że odkąd sięga pamięcią, miała problemy ze zdrowiem. Już jako nastolatka walczyła z chorobą Hashimoto i miała depresję, a leki, które brała, doprowadziły do tego, że zaczęła mieć kłopoty z pamięcią.

"Nie pamiętałam nazwisk, nazw i dat. To trwa do dziś. Teraz zapisuję wszystko i ćwiczę pamięć, ale kiedyś to był poważny problem. Antydepresanty brałam już w drugiej licealnej... Przestałam po jakimś czasie i wyrzuciłam je, bo nie chciałam być uzależniona od chemii" - powiedziała w rozmowie z "Urodą Życia".

Wokalistka od lat walczy też z... korporacjami fonograficznymi, które - według niej - "wypchnęły wielu świetnych artystów w niebyt wydawniczy i medialny". Przyznaje, że i jej wiele razy próbowano podciąć skrzydła.

"Wielokrotnie spotykałam się z odmowami (wydania płyty - przyp. red.) i argumentacją, że wydawca nie wie, jak ma mnie sprzedawać. Ale (...) i tak będziemy grać i czasem może uda się wydać płytę własnym sumptem. Za chwilkę zrobię miejsce młodszym artystom i oni się będą bili" - napisała na Facebooku.

Martyna Jakubowicz kilka miesięcy temu rozpoczęła pracę nad nowym albumem. Postanowiła, że nagra go i wyda za pieniądze... od fanów.

"Płyta będzie, jeśli uzbieram od fanów wystarczającą ilość środków. Powoli ogarniamy temat zbiórki na moją nową płytę. Nie ukrywam, że to zupełnie nowy temat, więc chwilę to potrwa. Jestem pełna wiary i nadziei, że zbiórka się powiedzie i będziecie mogli cieszyć się nowym wydawnictwem" - zwróciła się do tych wszystkich, którzy chcieliby posłuchać jej premierowych piosenek.

"Jeżeli moi fani uznają, że starczy już tych piosenek, to wtedy płyta "Zwykły włóczęga" (ukazała się w maju 2018 roku - przypis red.) będzie moją ostatnią pozycją wydawniczą w tym kraju" - dodała.

Tak dziś wygląda życie Martyny Jakubowicz

Martyna Jakubowicz powiada, że całe życie jest w stanie walki z własnymi "demonami", ale - dopóki zdrowie jej na to pozwoli - będzie stawiać im czoła i wyrażać swoje emocje poprzez śpiew. 

"Póki co mogę się utrzymywać z tego, co robię, choć nie jest to ogromny pieniądz. Póki jestem w stanie, to jest dobrze, a jak przestanę, to wtedy się zacznę zastanawiać, co dalej" - powiedziała niedawno na antenie RMF FM.

Piosenkarka od kilku lat mieszka na wsi, sama wyremontowała dom, który nazywa dziełem swojego życia, czerpie ogromną przyjemność z pracy w ogrodzie i ze spacerów ze swymi ukochanymi psami. Jej zawodowymi sprawami zajmuje się córka. Patrycja Jakubowicz dba o interesy mamy i jej... zdrowie psychiczne.

"Przez ogromną część życia nie do końca wierzyłam w swoje siły. Teraz jest dużo lepiej... Moja córka jest moim menedżerem. Zajmuje się również moim coachingiem. Skończyła psychologię, więc to siła fachowa. Mam osobistego trenera osobowości" - opowiadała wokalistka w rozmowie z "Galą".

Martyna Jakubowicz dziś boi się jedynie...

"Cierpienia, fizycznego bólu, bo jeśli się zdarzy, to nie wiem, jak będę sobie z nim radziła" - napisała na Facebooku.

***

Źródło: AIM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy