Martyna Wojciechowska i Przemysław Kossakowski są już po ślubie? Tygodnik wyjawia całą prawdę!
Wymowny wpis Martyny Wojciechowskiej (45 l.) wywołał lawinę spekulacji. Tygodnik "Świat i Ludzie" ujawnia prawdę o ich ślubie...
Martyna Wojciechowska cieszy się z każdego sukcesu partnera. Ale to, co zrobił ostatnio, zupełnie ją zaskoczyło.
Przemysław Kossakowski (47) nakręcił program z udziałem dorosłych osób z zespołem Downa „Down The Road. Zespół w trasie”, który bije rekordy popularności.
Podróżniczka jest z niego dumna.
"Podobno rodziny nie wypada reklamować...” – napisała w sieci publikując zdjęcie Przemysława z uczestnikami programu.
I wtedy ruszyła lawina spekulacji. Czyżby najsłynniejsza para podróżników już sformalizowała związek?
Bo przecież są razem od pięciu lat. Razem mieszkają, dzielą się obowiązkami, wychowują córkę pani Martyny, Marię (11 l.).
Przyjaciele wiedzą, że ich uczucie jest dojrzałe i bardzo silne.
Oni sami niewiele mówią o swoim związku, bo zgodnie twierdzą, że „nie wszystko na sprzedaż”.
"Martyny nie da się zdobyć, na nią trzeba zasłużyć. Martynie nie zaimponujesz szaleństwem, bo na swoim koncie ma ich więcej. Nie zaimponujesz szybką jazdą samochodem, bo zrobi to lepiej. Jeżeli więc można jej czymś zaimponować, to byciem obok, tak żeby była pewna, że zawsze może na mnie liczyć" – powiedział kiedyś publicznie jej partner.
Gdy tylko się spotkali, od razu zobaczył w niej wrażliwą, pełną pasji kobietę, a nie gwiazdę. Poznali się w studiu "DDTVN".
On dał jej swój numer telefonu, ona... nie. A potem pojechał na Podlasie, gdzie ma swój azyl. Na odzew czekał pół roku.
"I nagle któregoś wieczoru dostaję od niej sms (...). Okazało się, że natknęła się na mój program, w którym jadłem zupę z płetwy rekina. Zarzuciła mi skrajną nieodpowiedzialność" – wspominał publicznie.
A potem zaczęły się spotkania, długie rozmowy o życiu. Przemysław od początku był wobec niej szczery, nikogo nie udawał.
Miał za sobą nieudane małżeństwo, poważne problemy finansowe, musiał sprzedać dom, wiele razy się przeprowadzał.
Chciał zostać malarzem, ale zamiast na sprzedaży obrazów, musiał zarabiać na budowie.
Do telewizji TTV trafił przypadkiem.
"Skradł jej serce swoim dobrym sercem, tym samym patrzeniem na świat i wielką miłością do dzieci" - donosi tygodnik "Świat i Ludzie"
Z córką Martyny od razu nadawali na tych samych falach, oboje mają w genach odrobinę szaleństwa.
Co więc z tym ślubem?
Jak udało dowiedzieć się tygodnikowi, jeszcze się nie odbył. Ale pewne jest, że dla obojga sformalizowanie związku jest wbrew pozorom ważne.
Ważne jest mówić do siebie: „mój mężu”, „moja żono”.
"Czekają tylko na odpowiedni moment, aby to zrobić" – mówi źródło tygodnika.
Na razie oboje są zaangażowani w pracę na rzecz innych. On pomaga dzieciom z zespołem Downa, ona angażuje się w założonej niedawno fundacji UNAWEZA.
Buduje dom dla dzieci z albinizmem w Tanzanii.
"Robią rzeczy niezwykłe, a wzajemna miłość pcha ich do przodu. Coraz bardziej się kochają" – opowiada ich przyjaciółka.