Martyna Wojciechowska przez lata szukała swojego sposobu na bycie kobietą. Właśnie go odnalazła
Martyna Wojciechowska jest uważana za jedną z najbardziej niezależnych kobiet polskiego show-biznesu. Tymczasem, jak sama pisze, odkrywanie przez nią własnego sposobu na bycie kobietą trwało dość długo. Co jej w tym przeszkadzało?
"Najpierw tak bardzo chciałam grać ważną rolę w męskim świecie, że się zapędziłam w walce, kobiece cechy uważałam za słabość i je odrzucałam" - pisze w poście na swoim instagramowym profilu słynna podróżniczka.
Pamiętacie te czasy, gdy zdobywała najwyższe szczyty i jeździła najszybszymi samochodami?
Potem przyszedł dla niej etap "nadrabiania kobiecości".
"Chciałam nadrobić ten czas i przesadnie wyrażałam swoją kobiecość. A przynajmniej to, jak ją pojmowałam wtedy. Był więc mocny makijaż, kuse ubrania, odważne zdjęcia. Ślepy zaułek" - konkluduje dziennikarka.
"Aż przyszedł taki czas, że poczułam i zrozumiałam w końcu, że jestem wystarczająco dobrą wersją samej siebie i nie potrzebuję tych wszystkich dodatków. Ani męskiego stylu zachowania, ani pseudoseksownych ubrań i prowokacyjnych sesji" - oznajmiła Wojciechowska, a wpis opatrzyła hatsztagiem #IAMENOUGH.
W czym więc Martyna Wojciechowska odnalazła swoją prawdę? "W prostocie i głębokiej wierze w to, kim jestem i co chcę robić w życiu jest największa siła i prawda" - napisała. Jak uważacie, czy te wnioski mogą mieć związek z jej niedawnym ślubem z Przemkiem Kossakowskim?