Martyna Wojciechowska zmieniła jej życie. Minęło 13 lat od tragedii jej "córki" Kabuli
Martyna Wojciechowska (48 l.) poznała Kabulę Nkalago 9 lat temu w Tanzanii. Dziewczynka była wtedy pogrążona w traumie po tym, co zrobili jej oprawcy albinosów. 24 kwietnie minęła 13. rocznica tragedii, która odmieniła życie ich obu.
Martyna Wojciechowska i Kabula Nkalago Masanja poznały się 9 lat temu w Tanzanii, gdzie podróżniczka kręciła jeden z odcinków „Kobiety na krańcu świata” i pracowała nad dokumentem „Ludzie duchy” poświęcony prześladowaniom osób z albinizmem.
Populacja albinosów w Tanzanii jest szacowana na około 150 tys. a tamtejsi szamani otwarcie głoszą, że niektóre części ich ciała posiadają magiczną moc. Albinosi są więc zabijani lub okaleczeni po to, by z nich ciał można było wytworzyć „uzdrawiające” mikstury.
Kiedy Wojciechowska poznała Kabulę, dziewczynka zmagała się z głęboką traumą po tym, co zrobili jej mężczyźni polujący na albinosów. Jak tłumaczyła Wojciechowska w udzielony w 2018 roku wywiadzie dla „Vivy”:
"Chorzy na albinizm wciąż uważani są tam za osoby obdarzone szczególną mocą. Dlatego z części ich ciał produkuje się magiczne eliksiry i amulety. I to się dzieje naprawdę – ręce czy nogi można kupić od handlarzy i szamanów. Ofiarami ataków padają głównie dzieci i kobiety".
Kabula w trakcie nocnego ataku straciła rękę. Martyna wspomina tę tragedię na swoim Instagramie. Wpis zilustrowała zdjęciem, ukazującym Kabulę leżącą w szpitalu i w czasów współczesnych:
"13 LAT TEMU I DZIŚ. 25 kwietnia 2010 roku trzech mężczyzn wtargnęło nocą do jej domu rodzinnego, wyciągnęli ją z łóżka i maczetą odrąbali rękę. Bo choć trudno w to uwierzyć, w Tanzanii w XXI w. wciąż ludzie polują na ludzi. Niektórzy wierzą w to, że części ciała osób z albinizmem mają magiczną moc, że można z nich produkować eliksiry i amulety. Kabulę poznałam podczas realizacji jednego z odcinków programu KOBIETA NA KRAŃCU ŚWIATA i filmu dokumentalnego LUDZIE DUCHY.Była zamknięta w sobie i zła na cały świat za to, co ją spotkało. Postawiła między nami mur i nie pozwalała się do siebie zbliżyć".
Wojciechowskiej udało się zdobyć zaufanie straumatyzowanej dziewczynki. W 2017 roku zapadła decyzja o adopcji. Rok później, na prośbę Kabuli, Wojciechowska zaadoptowała Tatu, również albinoskę.
Zadbała o edukację obu dziewczynek. Kabula od początku nie ukrywała, że chce zostać prawniczką i aktywistką na rzecz praw człowieka w Tanzanii. Jak wspomina Wojciechowska:
"Któregoś dnia postanowiła mi zaufać i tak zaczęła się nasza wspólna droga. Dzisiaj Kabulka jest moją adoptowaną córką, a ja nie mogłabym być bardziej dumną mamą. Spełnia swoje marzenia i studiuje prawo, w przyszłości chce chronić osoby z albinizmem, z niepełnosprawnościami i walczyć o słabszych, wykluczonych. Popatrzcie na te dwa zdjęcia! Czy to nie wspaniałe widzieć tę przemianę?! Dla mnie Kabula jest wielką inspiracją".
Kabula już kilkakrotnie odwiedziła Wojciechowską w Warszawie. Rok temu dała do zrozumienia z „Dzień Dobry TVN”, że jej ojciec mógł być zamieszany w jej tragedię. To samo zresztą od dawna podejrzewała Wojciechowska. Jak wyznała Kabula:
"Nie chciał wychowywać dziecka z albinizmem, wstydził się mnie. Nieraz zastanawiam się, po co ja się w ogóle urodziłam. Dopiero szkoła pozwoliła mi zdobywać umiejętności, dzięki którym wierzę, że stanę się bezpieczna. Chcę być tak samo dobra albo nawet lepsza od innych studentów. Nie mam ręki - ok, ale radzę sobie. Niezbyt dobrze widzę - też daję radę dzięki nowoczesnym narzędziom. Czasem miewam chwile zwątpienia. Wtedy wracam myślami do przeszłości i powtarzam sobie, że wolę być tu, gdzie jestem, niż wrócić tam, gdzie byłam".
Zobacz też:
Martyna Wojciechowska pokazała córkę. Ma ważne przesłanie: "Najwyższy czas, żeby zacząć mówić"
Wojciechowska pilnie żegna się z ludźmi. Przekazała smutne wieści! Potwierdziła, że to koniec
Córka Martyny Wojciechowskiej nagrała piosenkę! "Nie nadążam za moim dzieckiem"