Maryla Rodowicz i jej rozwód. Dzieci stanęły po stronie piosenkarki
Maryla Rodowicz (72 l.) bardzo przeżywa rozstanie z mężem. W trudnych momentach może jednak liczyć na córkę i synów...
Gdy dzwoni telefon, wie, że to najprawdopodobniej któreś z jej dzieci. Kasia i Jasiek mieszkają w Krakowie i nie ma dnia, aby nie kontaktowali się z mamą. Podobnie jest z Jędrkiem, który ma bliżej do rodzinnego domu, bo mieszka w Warszawie.
- Dzieci są blisko mnie, choć nie dosłownie, to czuję jak bardzo się mną opiekują, troszczą i wspierają. To mnie rozczula, wzrusza i sprawia, że jestem z nich dumna - wyznaje "Życiu na Gorąco" Maryla.
W ostatnim czasie gwiazda zrozumiała, że jedyną i najprawdziwszą miłością jest ta rodzicielska. Wprawdzie dzieci nie miały mamy przy sobie tyle ile powinny, bo ona koncertowała i często wychowywała je na odległość, ale zawsze dbała o to, aby czuły się kochane. Mama zawsze była ich bezpieczną przystanią.
- Razem przechodziliśmy różne momenty, ale nigdy nie zawiodłam się na nich - opowiada piosenkarka.
Maryla Rodowicz bardzo to docenia szczególnie teraz, kiedy rozstała się z mężem. Bo choć została sama z kotami, to nawet przez chwilę nie czuła się samotna. Dziś może liczyć na córkę Kasię, która od momentu kiedy z domu wyprowadził się Andrzej, znacznie częściej odwiedza mamę.
Podobnie jest z Jaśkiem, za którego Maryla bardzo mocno trzyma kciuki, bo właśnie rozkręca biznes w branży deweloperskiej.
- Mam nadzieję, że uda mu się znaleźć swoje miejsce w tym świecie. On wie, że jestem z nim - zdradza artystka.
Jednak o ile z dziećmi Maryla Rodowicz ma wspaniałe relacje, to nie ukrywa, że z mężczyznami nie najlepiej jej się układało.
- Miłość przeszkadzała mi żyć. Działała destrukcyjnie. Cierpiałam, płakałam, zawalałam sprawy zawodowe. Zdarzało mi się odwoływać koncerty. Miłości nie można zaprogramować. Najważniejsze jest jednak to, że mam stały kontakt z dziećmi - wyznaje Rodowicz.
Zrezygnowana mówi, że nie jest już w stanie zaufać mężczyźnie.
Ale dziś w jej duszy gości spokój. Dotychczas nie zaznała takiego stanu, bo w jej życiu uczuciowym zawsze dużo się działo. - Tych, którzy się we mnie zakochiwali, nie zauważałam. Myślałam: "Eee, słabi". To ja chciałam zdobywać! Wybierałam mężczyzn, którzy się czymś wyróżniali. Jak Daniel Olbrychski, Krzysztof Jasiński czy czeski menedżer František Janeček. Fascynowali mnie - wspomina.
Zakochiwała się do zatracenia. Z czasem jednak zaczynała dostrzegać ich wady. Z furią pakowała walizki i rozstawali się. Dopiero kiedy poznała inżyniera Andrzeja Dużyńskiego, była przekonana, że to miłość na resztę życia. Chociaż wcale nie było im łatwo.
- Trudno było mu przyzwyczaić się do życia z artystką. Często nie ma mnie w weekendy, nieraz wracam w nocy. Rano długo śpię. Ale się dotarliśmy - opowiadała kilka lat temu.
Dwa lata temu została sama. To był szok, ale już nauczyła się z tym żyć. Przekonała się, że i w tym związku nie wszystko było jak należy. Najbardziej cierpiały dzieci - Kasia i Jasiek rzadko ją odwiedzali. Teraz to się zmieniło. Odzyskała ich miłość, zaufanie i ten wyjątkowy matczyny kontakt, który dzisiaj ocenia jako miłość, która nigdy jej nie zawiodła.
***
Zobacz więcej materiałów: