Maryla Rodowicz rok po rozwodzie żyje jak "mniszka". Od lat nie była w takim stanie
Maryla Rodowicz rok temu w końcu rozwiodła się z mężem Andrzejem Dużyńskim. Gwiazda nie ukrywała, że nie jest jej łatwo odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Do tego pojawiły się problemy ze zdrowiem i kłopoty finansowe. Teraz niespodziewanie gwiazda zmieniła nastawienie do życia i pierwszy raz zachwala samotność. Tylko z pieniędzmi ponoć nadal u niej krucho. "Mam samochód w leasingu. Miesięczna rata wzrosła o ponad 40 procent" - lamentuje.
Maryla Rodowicz to niekwestionowana królowa polskiej sceny, na której z powodzeniem funkcjonuje od kilkudziesięciu lat.
Piosenkarka ani myśli o emeryturze, a w głowie wciąż ma masę pomysłów dotyczących dalszej kariery. Zresztą - jak niedawno przyznała - nie może pozwolić sobie na zrezygnowanie z koncertów, bo jej sytuacja finansowa nie wygląda najlepiej.
Wszystko zmieniło się bowiem po nagłym rozstaniu z mężem Andrzeje Dużyńskim. To biznesman przez lata zajmował się domowym budżetem, dzięki czemu Maryla czuła się bezpiecznie i mogła w pełni poświęcić się muzyce.
Gdy ojciec jej syna odszedł do innej, świat Rodowicz legł w gruzach. Rozwód ciągnął się latami, bo małżonkowie nie mogli dojść do porozumienia przy podziale majątku.
Wyrok w końcu zapadł rok temu, choć nie wszystko poszło po myśli Maryli, która liczyła na zdecydowanie więcej. Pisaliśmy o tym TUTAJ.
Tuż po rozwodzie gwiazda zaczęła mieć problemy ze zdrowiem. Fani zaczęli się mocno o nią martwić, co Maryla jak najbardziej rozumie.
"Ludzie mają powód, by o to pytać, bo w marcu miałam artroskopię obydwu kolan. Robi się w nodze dwie dziurki, w jedną wkłada kamerę, w drugą jakiś sprzęt. I się reperuje. Dziś już nawet nie ma śladu po tych dziurkach" - opowiada "Twojemu Imperium" Maryla, która nie kryje z tego powodu radości.
Jej stan zaczął się poprawiać, dzięki czemu mogła wrócić do koncertowania i zarabiania pieniędzy...
"W każdym tygodniu września gram koncerty, a do końca roku mam ich jeszcze kilkanaście. Do tego schudłam 17 kilo i próbuję chudnąć dalej" - wyznaje gwiazda, po czym dodała, że stroni od używek i prowadzi zaskakujące życie.
"Dziś alkoholu nie piję w ogóle. Teraz żyję jak mniszka" - przyznaje.
Maryla przyznała jednak, że coraz mocniej zaczyna odczuwać galopującą inflację, dlatego nie może pozwolić sobie na odpoczynek od pracy.
"Odczuwam inflację i wzrost rachunków. Przecież ja mam samochód w leasingu. Miesięczna opłata wzrosła o jakieś 40 procent! Na każdym kroku czuję podwyżki. Mam ogrzewanie na gaz, a ceny gazu wzrosły. Prądu też..." - lamentuje.
Za to już nie narzeka na samotność, którą nawet zaczęła sobie chwalić. Wiązać się z mężczyznami już nie planuje...
"Jestem szczęśliwą singielką. Bardzo lubię być sama, uwielbiam wręcz. Nie rozumiem ludzi, którzy mówią: 'Ojej, jak mi kogoś brakuje i płaczą, że samotność jest okropna. Właśnie odwrotnie! Samotność jest fantastyczna" - zapewnia.
Dodała jednocześnie, że długo zajęło jej zrozumienie tego, że nie potrzebuje nikogo obok. Wcześniej po zakończeniu związku od razu szukała kolejnego.
'Wpadałam z ramion w ramiona. Chyba bałam się samotności. (...) Biegałam po domach, przyjaciołach. Żeby tylko nie być sama. Ale tak, jak wtedy od samotności uciekałam, tak teraz za nią przepadam" - wyznała.
Jedynie na pytanie o byłego już męża Maryla odpowiada niechętnie. Zapewniła jednak, że nie jest na niego zła, bo "zła to nie jest dobre określenie" na to, co jej zrobił. Nie sprecyzowała jednak, o co dokładnie jej chodzi.
"Odsuwam od siebie ciemne myśli, więc jest mi bardzo dobrze" - podsumowała.
Zobacz też:
Rodowicz płakała na biedę, więc na koncercie ma sukienkę Gucci
Dziki trener nie zostawia na Rodowicz suchej nitki
Tak zaczęła się choroba królowej