Maryla Rodowicz schudła już 20 kg!
Maryla Rodowicz (65 l.) coraz lepiej wygląda i szaleje na scenie. Ale wbrew pozorom, wcale jej to nie służy. "Intensywna dieta może okazać się dla niej zabójcza" - mówi znajoma gwiazdy.
"Scena zobowiązuje" - powtarza piosenkarka. Liczy się prezencja i każdy artysta, który nie chce stracić publiczności, musi dbać o to, aby dostarczać jej jak najwięcej wrażeń i dobrze wyglądać - dodaje.
Maryla Rodowicz słynie z tego, że na każdy występ przygotowuje kilka kostiumów. Styliści kręcą nosem, gdy widzą kolejne szalone kreacje piosenkarki: cylindry, gorsety, kolorowe obcisłe spodnie, cekiny, pompony, wymyślne kapelusze.
I tylko ci, którzy z nią pracują, widzą ile energii wkłada w swoje występy. Jest perfekcjonistką. Od zespołu wymaga profesjonalizmu i lojalności. Nie znosi, gdy jej muzycy próbują dorobić na boku.
Sama jest niezawodna i tego samego oczekuje od swoich ludzi.
- Scena zobowiązuje. To prawda. Przede wszystkim zobowiązuje do uśmiechu i dobrego wyglądu.
Piosenkarka ma świadomość, że czas nie jest jej sprzymierzeńcem i podejmuje z nim walkę. W kuluarach od dawna szeptano o jej operacjach plastycznych i liposukcjach. Przyjaciółka pani Maryli, Urszula Sipińska, która po zejściu ze sceny zajęła się projektowaniem wnętrz, nie ukrywa, że dzięki zmianie branży może sobie pozwolić na naturalny wygląd.
- Cieszę się, że mam pracę, która nie wymaga odsysania tłuszczu, diet i botoksu - mówi. Przypadek Maryli Rodowicz jest inny.
Gwiazda nie chce zawieść swojej publiczność. W ostatnich tygodniach wygląd wokalistki zmienił się na lepsze. W sylwestra pani Maryla pokazała efekty diety, wychodząc na scenę w... gorsecie.
- Bardzo się odchudziła. W krótkim czasie straciła prawie 20 kilogramów. W telewizji nie widać tego tak, jak z bliska. To już nie ta sama kobieta - słyszymy od osoby współpracującej z artystką. I nikt nie miałby za złe piosenkarce utraty zbędnych kilogramów, gdyby nie niosło to z sobą poważnych zdrowotnych konsekwencji.
Okazuje się bowiem, że pani Maryla z trudem znosi kolejne występy, nie ma w sobie już tyle energii, coraz częściej musi odpoczywać, a bogato zdobione stroje często są dla niej nie do udźwignięcia.
Ale ona nigdy nie da po sobie poznać, że jest zmęczona. Nadal daje z siebie wszystko. Ponad siły. Zdarzało się nawet, że po zejściu ze sceny mdlała. - Intensywna dieta jest dobra dla silnego młodego organizmu. Ale dla pani w wieku 65 lat, która szaleje na scenie, może okazać się zabójcza - mówi bliska znajoma Maryli Rodowicz.
- Specjaliści zalecają umiar, ale jej bardzo spodobała się nowa sylwetka i mówi, że chciałaby jeszcze schudnąć. Jeśli o siebie nie zadba i osłabi organizm, może poważnie zaszkodzić swojemu zdrowiu. Znając Marylę, i tak postawi na swoim.
AK
(nr 4)