Maryla Rodowicz zachwycona Martyniukiem: Disco polo jest dziś na takim samym poziomie jak pop
Duet Maryla Rodowicz (71 l.) i Zenek Martyniuk (47 l.) był największym wydarzeniem nocy sylwestrowej. Po ciężkim roku właśnie takich emocji piosenkarka potrzebowała.
Gdy w czerwonej spódnicy z gorsetem, sznurem korali na szyi i wianku na głowie stanęła na scenie w Zakopanem, wszystkie oczy skierowane były na nią. "Odkąd zobaczyłam Ciebie, nie mogę jeść, nie mogę spać" - zabrzmiały takty utworu "Przez twe oczy zielone", a po chwili do Maryli Rodowicz dołączył autor hitu Zenon Martyniuk.
Lider grupy Akcent, ku radości artystki, ucałował ją w policzki i już razem śpiewali wielki przebój. "To o mnie" - cieszyła się Maryla, gdy król disco polo powtarzał słowa: "U stóp Ci złożę cały świat".
Jak pokazują wyniki oglądalności, ich duet był najpopularniejszym wydarzeniem sylwestrowej nocy, dając mnóstwo radości widzom, ale i wykonawcom.
Przyjmując propozycję wystąpienia z Zenkiem, Rodowicz nie spodziewała się, że będzie mu zawdzięczała tak wiele. Wcześniej unikała disco polo. Kiedy rok temu dziennikarze tygodnika "Na Żywo" poprosili ją, by została ekspertem w konkursie na najlepszy zespół tego nurtu, odmówiła, nie chcąc być łączona z tym gatunkiem. Jednak za sprawą Zenka zmieniła podejście.
"Gdy tylko się spotkaliśmy, od razu się dogadaliśmy" - przyznaje w "Na Żywo". "Disco polo jest dziś na takim samym poziomie jak disco czy pop. Zenek to profesjonalny artysta. Być może kiedyś nie lubiłam tego gatunku, ale gusta się zmieniają" - dodaje.
Również król disco jest pod wrażeniem Maryli, podkreślając, że to "wielka gwiazda i lubi jej piosenki".
"Ma w repertuarze tylko dobre piosenki, w dobrych aranżacjach. Dlatego dałem się zaskoczyć i oddałem aranżację mojego przeboju w jej ręce" - zdradza. Okres przygotowań do sylwestra bardzo ich do siebie zbliżył. "Często dzwoniliśmy do siebie i podśpiewywaliśmy sobie, żeby jak najlepiej wypaść" - opowiada artystka. Czy wspólny duet okaże się początkiem pięknej przyjaźni? Teraz Maryla bardzo potrzebuje wsparcia.
Miniony rok był dla Maryli Rodowicz wyjątkowo ciężki. Wiosną jej związek wszedł w zakręt, gdy po 30 latach małżeństwa mąż wyprowadził się z domu. Długo wydawało się, że między nimi wszystko jest skończone, mówiło się o rozwodzie. Rozłąka zmusiła oboje do refleksji i pod koniec roku pojawiła się szansa na pojednanie. Razem spędzili urodziny artystki, ale bólu, którego Maryla doświadczyła, nie da się łatwo wymazać.
Jakby tego było mało, we wrześniu jej mama złamała nogę, wykryto też u niej problemy z sercem. Wciąż potrzebuje opieki lekarzy. Trwały próby do sylwestrowego występu, gdy przed domem Maryli, w którym zamieszkała mama, znów widziano karetkę. Na domiar złego w tym samym czasie syn gwiazdy Jędrzej cudem uniknął tragedii!
Gdy był w drodze do Berlina z przyjacielem Sławkiem Uniatowskim, z tira, jadącego przed nimi, usunęła się bryła lodu i spadła na szybę ich auta, rozpryskując ją w mak. Na szczęście nic im się nie stało...
"Gdybym jechał szybciej, to by mnie to zabiło" - stwierdza Jędrek.
***
Zobacz więcej materiałów: