Maryla Rodowicz zdradziła szczegóły bójki na scenie. "Publiczność umierała ze śmiechu" [POMPONIK EXCLUSIVE]
Maryla Rodowicz w najnowszej rozmowie z portalem Pomponik opowiedziała o to, jak zachowuje się jej głos po daniu dużego koncertu. Gwiazda wróciła również wspomnieniami do 1977 roku, kiedy to pobiła się z Urszulą Sipińską. Aż trudno uwierzyć, o co wtedy poszło.
W rozmowie z nami Maryla Rodowicz wyjawiła, jak czuje się po zagraniu dużego koncertu. Okazuje się, że jej głos jest wtedy bardzo nadwyrężony i nie brzmi tak jak zazwyczaj.
"Rano jak się obudziłam i dzieci do mnie zadzwoniły, bo był Dzień Matki, to ja tylko powiedziałam: "Oddzwonię". Wokal jest okropny, on wczoraj wypoczywał, ale nie powinno grać się koncertów przed tak ważnym festiwalem" - powiedziała Maryla Rodowicz.
Zobacz też: To już nie jest tajemnica. Rodowicz definitywnie odrzuciła związek [POMPONIK EXCLUSIVE]
Rodowicz zdradziła także, że jej głos potrzebuje kilku dni regeneracji między koncertami. Jak na prawdziwą gwiazdę przystało, Rodowicz została jeszcze po swoim koncercie by spotkać się z fanami. Przez kilka godzin rozdawała autografy.
"Teraz jest w trakcie wypoczywania, jest w trakcie regeneracji. Wczoraj grałam i byłam o pierwszej w nocy w hotelu, ponieważ po koncercie przez dwie i pół godziny podpisywałam wszystko, albumy, płyty, klaty, kartki czy dedykacje" - mówiła Rodowicz w rozmowie z Pomponikiem.
Maryla Rodowicz opowiedziała nam również o swoim konflikcie z Urszulą Sipińską. Okazuje się, że trwa on już od lat 70. XX wieku. Panie nie raz oskarżały się o kopiowanie stylu czy kradzież piosenek. Podczas festiwalu w Opolu w 1977 roku doszło nawet do bójki na scenie. Maryla w rozmowie z Pomponikiem zdradziła, jak to naprawdę wyglądało.
Zobacz też: Bójka Maryli Rodowicz i Urszuli Sipińskiej [WIDEO]
"Była taka sytuacja, że tak był wymyślony koncert, że były dwa ogromne stoły. Na scenie zastawione owocami i warzywami i wszyscy artyści siedzieli od początku koncertu przy tych stołach. Każdy wychodził do wykonu, zaśpiewał i siadał. Przede mną śpiewała Urszula Sipińska, która nie przychodziła na próby i ja nie wiedziałam, co ona knuje. Czułam, że coś knuje. Nagle ona wychodzi, śpiewa i nagle ma dwie chórzystki, gdzie nigdy nie miała chórzystek, a ja miałam. Zaczyna inscenizować swój numer pode mnie. Ona i te dwie chórzystki miały białe kostiumy, z kolei ja i moje chórzystki miałyśmy czarne garnitury, czarne kapelusze, a one miały białe kapelusze. Ona śpiewała z tymi dziewczynami, a ja z tymi moimi stanęłam z tyłu i żeśmy je małpowały. Publiczność to widziała, a ona nie. Publiczność umierała ze śmiechu, a z kolei za nami stanął jeszcze Wojtek Młynarski, Jonasz Kofta i Gołas i małpowali nas. Była potrójna małpiarnia i to było strasznie zabawne dla ludzi. Ona dopiero na koniec się odwróciła zdjęła kapelusz i mnie tym kapeluszem tak w żartach zaczęła okładać. No to ja zdjęłam ten swój kapelusz i żeśmy walczyły jak szpadami. Jej się potem urwał rękaw i pokazała to publiczności, że ma cały rękaw oderwany. Usiadłyśmy przy tym stole zastawionym owocami i ona rzuciła we mnie truskawką, a ja w nią rzuciłam czereśnią. No i zaczęłyśmy się obrzucać, a ona miała biały kostium" - zdradziła nam Maryla Rodowicz.
Zobacz też:
Maryla Rodowicz jak Brigitte Bardot. Wygląda dużo młodziej
Maryla Rodowicz schudła 20 kilogramów. "Nie poznałam!"
Wulkaniczny pył spada na trzy kontynenty. Miliony osób dostały ostrzeżenia