Marzena Kipiel-Sztuka: Jestem gotowa na szaleństwo
Jej życie to istny scenariusz na serial. Wreszcie, po wielu dramatach, odnalazła bratnią duszę i szczęście.
Niedawno wróciła z wakacji na Wyspach Kanaryjskich. Opalona, wypoczęta i... znów zakochana w mężczyźnie, który ją adoruje i rozpieszcza. Marzena Kipiel-Sztuka (52 l.) z nową energią wraca do pracy i wierzy, że to już koniec nieszczęść, które zgotował jej los.
Czy to prawda, że będzie koniec "Świata według Kiepskich"?
Jaki koniec? My już kręcimy kolejne odcinki. Nie podcina się gałęzi, na której się zarabia. Serial cały czas mocno się trzyma w ramówce stacji. Na 25-leciu Polsatu okazało się, że nadal trwa szaleństwo na punkcie "Kiepskich". Widzowie przyzwyczaili się już do nas. Ja sama, gdy tylko mogę, też go oglądam. Cieszę się, kiedy zobaczę odcinek z Krystyną Feldman i dziękuję, że w swoim życiu otarłam się o taką gwiazdę.
Nadal się pani odchudza?
Teraz już wróciłam do dawnej wagi i wyglądam tak, jak pięć lat temu. Przynajmniej jestem odżywiona, bo jak sporo schudłam, to tyłek fajnie wyglądał i brzuch, ale buzia już nie. A teraz znów nabrała kształtu i wyrazu.
To się podoba fanom?
Tak. Napisał do mnie jeden z nich i prosił, żebym była sobą, bo życie nie znosi plagiatów. Czyż to nie jest piękne? Przecież nie mogę udawać Gosi Kożuchowskiej.
Czyli nie zamierza pani ćwiczyć?
Nie zamierzam ani ćwiczyć, ani biegać. Zresztą, po co biegać z takim biustem? Żeby zęby sobie wybić?
W dalszym ciągu ubiera się pani w ciucholandach i sieciówkach?
Oczywiście. Uwielbiam tam chodzić. Wiem, że jak coś wyrwę z ciucholandu, to żadna inna babka w czymś takim się nie pokaże. A w sieciówkach zawsze znajdę swój rozmiar i dlatego je lubię.
Czy to prawda, że zrobiła pani sobie makijaż permanentny, czyli taki na stałe?
Tak - na powiekach, ustach i brwiach. Mam taką czarną kreskę nad okiem, jaką miała Kalina Jędrusik. Super zabieg, polecam go kobietom leniwym, takim jak ja. Gdy się budzę z kreseczką na oku, czy brwiami zrobionymi, to od razu świetnie się czuję.
Po co to pani?
Brwi siwieją, a kąciki ust opadają. Taki zabieg trochę boli, ale czego się nie robi dla siebie? Każda kobieta chce być piękna i atrakcyjna. Zamiast korzystać z chirurgii plastycznej, zrobiłam sobie taki makijaż.
Chyba aż tak źle u pani nie było!
Trochę zapracowałam na swój wygląd i koloryt skóry. Moja szyja, dekolt i dłonie świadczą o tym, jak mocno jestem zdyscyplinowana, żeby zniszczyć samą siebie. Ja nawet nie używam kremów, nie smaruję się nimi i nie pilnuję tego. I zazdrościłam ludziom zdrowego wyglądu.
Cerę psuje palenie papierosów.Trochę je pani ograniczyła?
Tu się nic nie zmieniło. Palę ich nadal dużo. Może nie dwie paczki dziennie, ale niewiele mniej.
W styczniu minęła kolejna rocznica śmierci pani męża. Czy u pani czas wyleczył rany?
Nie leczy ran. To już jest dziewiąty rok, jak nie ma Przemka. Ale życie nie znosi pustki. W moim pojawił się ktoś nowy, ale na razie nie chciałabym o tym opowiadać.
Zdradzi pani, jaki on jest?
To mężczyzna, który jest dla mnie dobry, opiekuńczy. Nie boi się mnie i moich małych wariactw. Powiem tylko tyle, że jest to osoba, z którą nie można się nudzić. Nic więcej nie dodam, by nie zapeszać.
Czyli jest pani gotowa na to, by rozpocząć coś nowego?
Jak mawiał Horacy, trzeba chwytać dzień. Chętnie podejmę się nowych wyzwań, lecz niczego nie planuję. Potrafię zachować rozsądek, ale kocham też adrenalinę. Jestem gotowa na szaleństwo do końca życia. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość.
***
Zobacz więcej materiałów z życia gwiazd: