Marzena Kipiel-Sztuka: Papierosy palę jeden za drugim, trzy paczki dziennie!
Marzena Kipiel-Sztuka (48 l.) lubi swoje skromne życie w Legnicy. Jak mówi, nie jest zainteresowana celebrytką walką o sławę. Pogodzona ze swoimi ograniczeniami i słabościami, zamiast szlifować kroki w "Tańcu z gwiazdami", woli beztrosko tańczyć reggae na działce.
Gdzie relaksowała się pani w tym roku?
Marzena Kipiel-Sztuka: - Wakacje spędziłam u siebie w Legnicy, na działce u mojej przyjaciółki z teatru, Ani. Nie interesują mnie zagraniczne wyjazdy. Jestem totalną wieśniarą.
Jak spędzała pani wolny czas?
- Przyjaciółka ma świetnych sąsiadów działkowców. Często sobie grillowaliśmy, a przy okazji rozmawialiśmy, popijając zimne piwo. Przyjemnie było wyluzować się, chodzić w krótkich spodenkach...
Dzięki serialowi "Świat według Kiepskich" stała się pani rozpoznawalna. Popularność nie męczy?
- Kocham swoich fanów, ale nie zawsze chcę sobie z nimi zrobić zdjęcia. Na zakupy chodzę nieumalowana i nie chcę, by ktoś z zaskoczenia mnie fotografował. Ludzie myślą, że aktorzy cały czas należą do publiczności. A my chcemy prowadzić normalne życie. Ostatnio ktoś stworzył mój fałszywy fanpage na Facebooku i podszywa się pode mnie. To cienie popularności, ale są i blaski.
To prawda, że dostała pani propozycję udziału w "Tańcu z gwiazdami"?
- Tak, ale jej nie przyjęłam. Stwierdziłam, że nie jestem w stanie rywalizować z pięknymi kobietami, które tam występują. Zresztą mam za sobą skomplikowane złamanie nóg i swoje lata. Mogę tylko reggae zatańczyć na działce. A tak poważnie to umiem tańczyć, ale nie zamierzam udowadniać tego całej Polsce. Za to chętnie oglądam popisy moich kolegów i koleżanek na małym ekranie. Jestem uzależniona od telewizji i od papierosów.
Jak to wygląda w praktyce?
- Zasypiam przed telewizorem, a papierosy palę jeden za drugim - trzy paczki dziennie. I to nie na balkonie, tylko w domu. Popielniczki mam dopasowane do mebli. Tak jak papierosy, są wszędzie - w łazience, kuchni, sypialni i pokoju. Chleba mogłoby mi w domu zabraknąć, ale nie papierosów.
Podtruwa pani swoje zwierzęta?
- Pięć lat temu, gdy odszedł mój mąż, musiałam znaleźć nowy dom dla naszego doga niemieckiego, a potem też dla kota. To żywe stworzenia i żal mi było, że długo są same w domu. Często wyjeżdżam i chociaż pomaga mi przyjaciółka, uznałam, że tak będzie dla nich lepiej.
Jak radzi sobie pani sama w pustym mieszkaniu?
- Bardzo tęsknie za moim mężem. Dobrze, że mam przyjaciół. Mam też stały kontakt z Tomkiem, młodszym bratem męża. On mieszka z rodziną w Ostrowie Wielkopolskim, gdzie mąż jest pochowany. Tomek chciał, żebym przeprowadziła się w jego strony. Wiem, że zawsze mogę na niego liczyć, ale na razie moją bazą jest Legnica.
Chciałaby się pani jeszcze kiedyś zakochać?
- Jestem gotowa na miłość. Mam dziś umówioną wizytę u fryzjerki i kosmetyczki. Może wkrótce powiem coś więcej?
Agnieszka Szmidt