Reklama
Reklama

Marzena Kipiel-Sztuka wreszcie odnalazła szczęście w miłości? Kto skradł jej serce?

Marzena Kipiel-Sztuka (52 l.) dwukrotnie zostawała wdową, raz przyszło jej pochować życiowego partnera. Miłość kojarzyła się jej z bolesną stratą. Jednak dzięki dawnemu znajomemu jej serce znów bije mocniej.

Szczupła, elegancka, roześmiana. Wszyscy, którzy spotykają ostatnio Marzenę Kipiel-Sztukę zachwycają się jej metamorfozą. Jak się okazuje, aktorka znana z roli Halinki w "Świecie według Kiepskich" znów jest zakochana. 

- Jej wybranek jest muzykiem i mieszka we Wrocławiu - zdradza "Na Żywo" znajoma gwiazdy. - To nie jest nowa znajomość, ale wieloletnia relacja, która ostatnio nabrała nowego charakteru. Łączą ich wspólne pasje, bo ona też kiedyś śpiewała i występowała na scenie - dodaje informator tygodnika. 

Już w maju 2017 r. w rozmowie z gazetą gwiazda mówiła, że nie zamyka się na nowe uczucie. - Na miłość nigdy nie jest za późno. Jak ustrzeli mnie piorun sycylijski, to kto wie, co się wydarzy - powiedziała zagadkowo. 

Reklama

Życie prywatne aktorki było pasmem dramatów. Gdy tylko się zakochiwała, śmierć zabierała jej ukochanego. Pierwszy mąż - Konrad Sztuka (†50 l.), producent i reżyser - przegrał walkę z nowotworem. Gdy na planie "Świata według Kiepskich" Marzena poznała operatora Mariusza Piesiewicza (†44 l.), odzyskała radość życia. Niestety, jej szczęście nie trwało długo, bo mężczyzna zmarł przedwcześnie. 

Kolejny związek aktorki był wyjątkowo trudny. Jej ukochany, Przemysław Buksakowski, pracownik stacji benzynowej, miał problemy z alkoholem. - Jego śmierć zdarzyła się, gdy jako małżeństwo zaczęliśmy wychodzić na prostą. Kiedy miało być tak pięknie - wyznała gwiazda krótko po tym, jak została wdową.

Zdruzgotana, postanowiła nie angażować się w nowe związki. Pytana, czy da jeszcze szansę jakiemuś mężczyźnie, obrała rozmowę w żart. - Po co mi ktoś, kto, krząta się po kuchni, oprócz psa. I jeszcze trzecia osoba w łóżku, to byłby już sajgon. A jeszcze jakby chrapał, to koniec - mówiła szyderczo. 

Choć nie brakowało jej adoratorów, uważała, że ci pragną ogrzać się jedynie w blasku jej sławy. - Najczęściej faceci chcą się ze mną pokazać, albo pójść na jakiś bankiet, bo jestem znana. Ale po co mi ktoś taki? - wyznała z nieukrywaną goryczą. 

Jednak znalazł się ktoś, kto sprawił, że mimo całego bagażu trudnych doświadczeń aktorka otworzyła się na miłość. 

- Po latach samotności w końcu spotkała bratnią duszę - zdradza informator "Na Żywo". - To mężczyzna, który ją adoruje i rozpieszcza. Taki związek to prawdziwa nagroda za cierpienia, które zgotował jej los - zapewnia rozmówca. 

Na razie para nie mieszka razem, ale odwiedza się regularnie. Czy Marzena znajdzie w sobie dość siły, by znów zostać żoną?

***
Zobacz więcej materiałów:

Na żywo
Dowiedz się więcej na temat: Marzena Kipiel-Sztuka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy