Reklama
Reklama

Materna zaliczył poważną wpadkę na scenie. Mogło skończyć się skandalem

Krzysztof Materna przed laty zajmował się konferansjerką. Zapowiadał między innymi gwiazdy Sopockiego festiwalu. Przydarzyła mu się wówczas zabawna wpadka, której nie przewidział, przygotowując się do wyjścia na scenę. Zła intonacja wywołała śmiech na widowni. O co chodziło?

Krzysztof Materna to jeden z najbardziej cenionych polskich satyryków.  Zdobył popularność dzięki takim formatom jak "60 minut na godzinę" oraz "MdM" i "Za chwilę dalszy ciąg programu", które współtworzył z Wojciechem Mannem. Mało kto wie, że Materna jest też aktorem i reżyserem. Przez wiele lat był dyrektorem artystycznym koncertów na festiwalach opolskich i sopockich, które też reżyserował. Obecnie jest dyrektorem artystycznym krakowskiego teatru Bagatela.

Reklama

Krzysztof Materna był konferansjerem podczas sopockich festiwali

Krzysztof Materna w przeszłości zajmował się też konferansjerką. W "Rozmowach (nie)wygodnych" Mariusza Szczygła przyznał, że dość szybko zrezygnował z tego typu pracy na scenie, bo najzwyczajniej nie widział w tym żadnego wyzwania dla siebie:

"To już skreślam. Miałem tego dosyć, to mnie zaczęło w pewnym czasie nudzić".

Krzysztof Materna przed laty zaliczył wpadkę

Nim jednak do tego doszło, Materna zaliczył pewną zabawną wpadkę, która mogła kosztować go karierę. W 1975 roku prowadził festiwal w Sopocie. Wówczas do Opery Leśnej zapraszano zagraniczne gwiazdy, które prezentowały na scenie własny utwór oraz interpretację wybranej polskiej piosenki. Zmagania artystów z językiem polskim i rodzimymi przebojami były jednym z najbardziej wyczekiwanych momentów festiwalu. 

Wpadka Krzysztofa Materny dotyczyła artysty, który przyjechał do Sopotu z Talina.

"Nie wiedziałem, co powiedziałem, bo tego nie wymyśliłem, zrobiłem po prostu zły przystanek dykcyjny. Piosenkarz się nazywał Jaak Joala i był Estończykiem z Tallina. Na luzie, zdekoncentrowany, wyszedłem [na scenę] i powiedziałem: "Melodia Stalina - (...)". Taki kontekst mi wyszedł. Amfiteatr oszalał. Dostałem brawa, niemal na stojąco, za odwagę, a ja nie wiedziałem, co powiedziałem" - opowiadał Materna u Szczygła.

Kontekst żartu wychwycił jednak ówczesny reżyser widowiska Jerzy Gruza, który wyraźnie nie był zadowolony z tego, co stało się na scenie.

"Wróciłem za kulisy, tam czekał Gruza bez uśmiechu i powiedział: 'Jak pan chce jeszcze raz zażartować, to niech pan to ze mną uzgadnia'" - opowiadał dalej Materna.

Krzysztof Materna mógł stracić pracę

Taki żart mógł zakończyć karierę zarówno Materny, jak i Gruzy. Zresztą, kiedy ten pierwszy został wezwany do organizatora festiwalu, był pewny, że właśnie mu podziękują za współpracę

"Właściwie się już żegnałem, wiedziałem, że nie mam przyszłości w show-biznesie, a on powiedział: 'Ale pan nas rozśmieszył'".

Wpadka Materny na szczęście dla niego przeszła wówczas bez echa. XV Festiwal w Sopocie wygrał Brytyjczyk Glenn Weston z piosenką "I Still Love You", zaś "Bursztynowego Słowika" - za interpretację utworu - zdobyła Corine Chirac z Rumunii za wykonanie piosenki "Nigdy więcej". O estońskim artyście media nie wspominały.

Krzysztofa Maternę zaproszono jeszcze do współpracy przy sopockim festiwalu rok później, a przez kolejnych kilka lat prowadzili go Irena Dziedzic i Jacek Bromski.

Zobacz materiał promocyjny partnera:
Halo! Wejdź na halotu.polsat.pl i nie przegap najświeższych informacji z poranka w Polsacie.

Zobacz też:

Ludzie zachwycają się wyglądem córki Materny. Ma bardzo znanego partnera

Krzysztof Materna pokazał córkę]

Jacek Bazan: Moim biologicznym ojcem jest Krzysztof Materna. Brakowało mi go

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Krzysztof Materna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy