Reklama
Reklama

Mateusz Ziółko zrobił furorę jako Wodecki. Jednego nie może odżałować...

Mateusz Ziółko (37 l.) w 10. edycji programu „Twoje Twarz Brzmi Znajomo” porwał jurorów i publiczność brawurowym wykonaniem utworu „Lubię wracać tam, gdzie byłem” Zbigniewa Wodeckiego. Jak z perspektywy czasu wyznał w rozmowie z Pomponikiem, niewiele pamięta z tamtego występu, do tego stopnia górę wzięły emocje. Inni za to pamiętają. Nagranie doczekało się ponad 16 milionów wyświetleń.

Mateusz Ziółko (sprawdź!) ma spore doświadczenie w programach typu talent show. W finale pierwszej edycji „Mam talent!” zajął czwarte miejsce, 4 lata później został półfinalistą „Must Be The Music. Tylko muzyka”, a rok później wygrał trzecią edycję „The Voice od Poland”. Mimo to, jak ujawnił w rozmowie z Pomponikiem, emocje, które przeżywa podczas występu, wciąż potrafią go zaskoczyć.

Reklama

Taki właśnie magiczny moment wydarzył się w 10. edycji programu Polsatu „Twoja Twarz Brzmi Znajomo”, którą zresztą Mateusz też wygrał. 

Mateusz Ziółko wspomina swój kultowy występ

Ziółko, jako Zbigniew Wodecki, wykonał wtedy chyba najbardziej znany przebój zmarłego w 2017 roku artysty, „Lubię wracać tam, gdzie byłem” (zobacz!). Nawet laicy orientują się, że nie jest łatwo naśladować Wodeckiego, słynącego z głosu o skali dwóch i pół oktawy i nienagannej dykcji. Mówiono o nim, że był w stanie zaśpiewać dosłownie wszystko

Po tym, gdy Ziółko, akompaniując sobie na fortepianie, zaintonował refren piosenki, ówczesny prowadzący, Piotr Gąsowski i juror Paweł Królikowski mieli łzy w oczach. Z kolei drugi juror, Kacper Kuszewski sam już nie wiedział, czy chusteczkę wykorzystać do ocierania łez czy wycierania mokrych okularów. 

Nagranie występu Mateusza doczekało się do tej pory ponad 16 milionów wyświetleń. Jak ujawnił Ziółko w rozmowie z Pomponikiem, trzy z nich bierze na siebie: „Ja ten występ oglądałem może ze trzy raz. Nie jestem w stanie do niego wrócić, budzi we mnie tak wiele emocji”. 

Mateusz Ziółko: tego w związku z Wodeckim nie może sobie darować

22 maja minie 7. rocznica śmierci Zbigniewa Wodeckiego. Zmarły w 2017 roku artysta odszedł u szczytu sławy, krótko po wydaniu bijącego rekordy popularności albumu nagranego z Mitch&Mitch. 

Wodecki odszedł w wyniku komplikacji po planowanej od dawna operacji wszczepienia bajpasów. Był akurat w środku trasy koncertowej z okazji 40-lecie pracy artystycznej.  Po śmierci artysty, trzy spośród jego płyt znalazły się na szczycie list najlepiej sprzedających się albumów. Dwie z nich: „1976. A Space Oddysey” nagrana z Mithc&Mitch oraz „Złota kolekcja. Zacznij od Bacha” pokryły się platyną, a trzecia uzyskała status złotej płyty. 

Mateusz Ziółko do tej pory nie może odżałować, że nie wykorzystał lepiej sytuacji, gdy z Wodeckim mijali się za kulisami koncertów. Jak wyznał w rozmowie z Pomponikiem:

„Ja tak strasznie żałowałem, że nigdy nie miałem okazji uścisnąć ręki Zbyszkowi Wodeckiemu. Gdzieś tam się mijaliśmy, a ja zawsze chciałem go poznać. Wiele opowieści słyszałem, jako to był wspaniały człowiek, jaki wrażliwy, ciepły, jakie poczucie humoru… Ten moment, kiedy włożyłem maskę Wodeckiego, a charakteryzacja zrobiła to kapitalnie, włożyłem ten garnitur, to miałem wrażenie, że dane mi było poznać go w nader wyjątkowy sposób. Ja do dzisiaj nie pamiętam tego, co się wtedy działo na scenie. Pamiętam tylko, jak się cały telepałem, rozpłakałem się w ogóle z emocji”. 

Mateusz Ziółko: przed powrotem do show bił się z myślami

Obecnie Mateusz Ziółko występuje w specjalnej edycji programu, „Twoja Twarz Brzmi Znajomo. Najlepsi”. Jak ujawnił w rozmowie z Pomponikiem, wahał się, czy podjąć to wyzwanie:

„Zareagowałem pewnie zupełnie inaczej niż wszyscy się spodziewają. Wcale nie zareagowałem entuzjastycznie. Wiedziałem, co mnie czeka. Oczywiście, cieszyłem się bardzo, że dostałem tę propozycję, bo to jest wielkie wyróżnienie. Ale potem przypominasz sobie, jaki to był hardkor. Wszystko jest tutaj trudne. Dla mnie te aktorskie zadania są trudne, bo nie jestem nauczony tego. Wokalnie musisz grzebać w tym swoim głosie, raz jesteś facetem, który śpiewa nisko, raz kobietą, która śpiewa wysoko”.

Zobacz też:

Wielki sukces Polsatu w weekend. Hit za hitem przyciągnął miliony widzów przed telewizorami

Występ Kasi Skrzyneckiej w programie "TTBZ. Najlepsi" oczarował wszystkich!

"TTBZ. Najlepsi". Małgorzata Walewska słuchała, jak urzeczona. Aleksandra Szwed jako Cesaria Evora


pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy