Matka Stallone'a nie przestanie się oszpecać! „Nie chcę umierać brzydka”
Jackie Stallone, matka gwiazdora Sylvestra Stallone, przygotowuje się do kolejnej operacji plastycznej.
Kobieta ma 91 lat i za sobą telewizyjną karierę rumpolożki (opracowała metodę przepowiadania przyszłości z kształtów pośladków), tancerki cyrkowej, chórzystki w nocnym klubie czy fryzjerki.
Sprzedawała również maski, które miały leczyć problemy skórne. Dziś zajmuje się domem.
Mimo problemów zdrowotnych - w lutym przeszła trzeci atak serca - nie zamierza rezygnować z poprawiania swojej urody.
Pytana, czy jest zadowolona z wyglądu, odpowiada:
"Wiem, trochę przesadzam. To wszystko wina Juvedermu, kwasu hialuronowego, który wstrzykuję sobie w policzki. On powoduje, że wyglądam już jak wiewiórka z ustami pełnymi orzechów".
"Popieram jednak chirurgię plastyczną. Nie polecam za to lekarzy z Beverly Hills. Oni oszpecają gwiazdy. Zobacz, jak one wyglądają - jak rażone piorunem, posągi zamrożone w czasie i przestrzeni, tak jak trzecia żona Elvisa Presleya czy Kathy Crosby".
Jackie planuje więc swoją twarz oddać w ręce specjalistów z innych zakątków świata.
"Nie chcę umierać brzydka" - podkreśla, dodając, że nadal czuje się autorytetem dla ludzi w swoim wieku.
Jej przepis na długowieczność to: torba szpinaku z rana gotowana na parze, do tego jajko.
"Znasz kogoś, kto tak dobrze i zdrowo wygląda w wieku 91 lat?" - pyta dziennikarkę.
Kobieta mieszka obecnie nieopodal plaży w Santa Monica. Trzy razy w tygodniu chodzi na taniec, dwa razy ma zajęcia z osobistym trenerem i codziennie pobiera lekcje gry na fortepianie.
W ubiegłym roku pożegnała wnuka Sage'a, który zmarł na atak serca, i córkę Toni, która przegrała walkę z rakiem płuc.