Matka upokarzała Demi Moore
Już wkrótce światło dzienne ujrzy sensacyjna autobiografia Demi Moore, w której gwiazda opisze toksyczne relacje z matką Virginią Guynes. Choć zmarła ona w 1998 r., aktorka do dzisiaj leczy rany z dzieciństwa...
Urodziła się w nędznej przyczepie w małym miasteczku koło Pittsburgha. Jej ojciec, Charles King, porzucił jej matkę jeszcze przed jej narodzinami. Zgorzkniała Virginia zaczęła pić, a córkę obwiniała o odejście męża. Nigdy nie darzyła jej ciepłym uczuciem i zawsze drwiła z niej bezlitośnie.
Jako nastolatka Demi miała zeza i przez pewien czas nosiła na oku opaskę. Okrutna Virginia śmiała się, że nie zechce jej żaden mężczyzna... Nic dziwnego, że gwiazda uciekła z domu, kiedy tylko skończyła 18 lat. Jej oryginalna uroda i chropawy głos szybko zdobyły uznanie w Hollywood.
Przez lata kontakty Demi z matką były bardzo napięte. - Im bardziej była sławna, tym większą dziwką się stawała - mówiła Virginia, która zazdrościła córce kariery, samej marząc o Fabryce Snów. Matka nie szczędziła prasie pikantnych wynurzeń o córce. Sparodiowała nawet słynną sesję ciężarnej Demi w Vanity Fair, pozując nago dla magazynu porno.
Wtedy oburzona aktorka zerwała z matką wszystkie więzy, przestała posyłać jej pieniądze. Przed śmiercią Virginia mieszkała w obskurnym mieszkaniu w Las Vegas, po którym biegały szczury. O ironio, na honorowym miejscu trzymała zdjęcie Demi, którą kochała i nienawidziła jednocześnie...
Monika Finotello
(nr 41/2011)