Reklama
Reklama

Mąż Anny Wyszkoni uspokaja: "Nie dzieje się nic złego"

Anna Wyszkoni (37 l.) podczas Festiwalu w Opolu wygłosiła przemówienie, w którym poprosiła o wsparcie. Brzmiało to dość niepokojąco, więc niektórzy zastanawiali się, czy w życiu artystki znów dzieje się coś niepokojącego. Głos zabrał jej mąż i rozwiał wątpliwości.

Po niedawnym występie w Opolu Anna Wyszkoni wygłosiła ze sceny poruszający apel. W swoim krótkim przemówieniu poprosiła wszystkich o wsparcie. 

"Kochani, nie wiem, czy da się oszukać los. Myślę, że wszystko jest tam już zapisane. Dlatego bardzo was proszę, żebyście trzymali kciuki w tym tygodniu za mnie i za moje szczęśliwe karty. Mam nadzieję, że los rozdał mi je już dawno i tego będę się trzymać" - mówiła. 

Te słowa mogły zmartwić fanów artystki. W pamięci mają oni przecież walkę, jaką niedawno wokalistka stoczyła z chorobą. Zdiagnozowano u niej raka tarczycy. Po udanej operacji zaczęła wracać do zdrowia, ale ciągle martwiła się, aby nie było nawrotu. 

Reklama

Jej wyznanie mogło zasugerować, że znów dzieje się u niej coś trudnego. Głos zabrał jej mąż, Maciej Durczak. Uspokoił tych, którzy zamartwiali się o stan Wyszkoni.

"Nie dzieje się nic złego. Ania rok po operacji musi po prostu przejść kontrolne badania. Przez tydzień będzie przebywała w szpitalu" - wyjaśnił w rozmowie z "Faktem". 

Trzymamy kciuki, aby wszystko było dobrze!

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Anna Wyszkoni
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy