Reklama
Reklama

Mąż Bogumiły Wander celowo nie prostował błędnej informacji. Dopiero teraz to wyjawił

Bogumiła Wander odeszła 30 lipca, pozostawiając w smutku bliskich, a także fanów, których sympatię zaskarbiła sobie, pracując przed laty w TVP. Prezenterka od długiego czasu chorowała, przez co ostatnie lata spędziła w jednym z ośrodków. Jej mąż, Krzysztof Baranowski, w najnowszym wywiadzie zdradził, iż celowo nie zaprzeczał nieprawdziwym doniesieniom o miejscu jej pobytu, gdyż bał się, że paparazzi nie dadzą jej spokoju. Co jeszcze wyznał?

Mąż Bogumiły Wander celowo nie prostował nieprawdziwej informacji o miejscu jej pobytu

Bogumiła Wander była jedną z najbardziej cenionych i lubianych prezenterek w Polsce. Gwiazda definitywnie zakończyła swoją karierę w TVP w 2003 roku (z jednym epizodem w 2012 roku), jednak fani nigdy o niej nie zapomnieli. Wander była zapraszana na różne imprezy okolicznościowe, a jej ostatnie publiczne wyjście odbyło się w 2017 roku, kiedy to uczestniczyła wraz z mężem, Krzysztofem Baranowskim, w gali zorganizowanej przez popularnego producenta herbaty.

Reklama

Niestety, trzy lata później w mediach pojawiły się doniesienia, że wieloletnia gwiazda TVP zachorowała na Alzhaimera. Od tego czasu informacje na jej temat przekazywał mediom jej mąż. W niektórych artykułach prasowych pojawiły się doniesienia o umiejscowieniu jej w ośrodku w Konstancinie. Nie było tajemnicą, że Bogumiła Wander faktycznie trafiła do ośrodka opiekuńczego, jednak, jak się okazuje, w Konstancinie była tylko na początku i mąż szybko ją stamtąd zabrał. Media jednak nie dowiedziały się o tym, a w artykułach prasowych wciąż była podawana błędna informacja.

W najnowszym wywiadzie dla "Faktu" Krzysztof Baranowski zdradził, iż celowo nie prostował tej informacji. Zwyczajnie bał się, że paparazzi zakłócą spokój jego ukochanej żonie.

"Teraz mogę powiedzieć, że nie był to ośrodek w Konstancinie, o którym rozpisywała się prasa. Nie prostowałem, ponieważ bardzo się bałem, że zjawią się paparazzi i zrobią zdjęcia. Więc nic nie robiłem. Ale prawda była taka, że żona przebywała w ośrodku w Pruszkowie i to był wspaniały ośrodek. (...). Prawie z nimi zaprzyjaźniłem się, często tam bywając" - powiedział.

To wtedy widział się z żoną po raz ostatni

Krzysztof Baranowski został również zapytany, czy zdążył pożegnać się z żoną. Jego odpowiedź nie była oczywista.

"Nie wiem, jak określić pożegnanie, ale całowaliśmy się za każdym moim pobytem, więc te pożegnania rozciągnęły się na dość długi okres. Choć twierdziłem, że mnie nie rozpoznaje, to może nie do końca tak było, bo uśmiechała się na mój widok. Żegnałem się z każdą wizytą, ponieważ nie było wiadomo, kiedy przyjdzie koniec. Oczywiście pytałem personelu, jak wygląda sytuacja, ale odejście Bogusi nie było niczym zapowiedziane" - odpowiedział, dodając później, że ostatni raz widzieli się cztery dni przed jej śmiercią.

"I później dostałem telefon, że nie żyje. Także przyjąłem wiadomość, na którą oczekiwałem, ale było to dojmująco przykre. I nie ma co wracać do tego. Po prostu tak się potoczyło i koniec. Bardzo mi brak Bogusi, ale muszę z tym żyć" - skwitował.

Zobacz materiał promocyjny partnera:
Halo! Wejdź na halotu.polsat.pl i nie przegap najświeższych informacji z poranka w Polsacie.

Zobacz też:

Życie uczuciowe Bogumiły Wander było niezwykle bogate. Jej ostatni mąż nazwał na jej cześć jacht

Bogumiła Wander ukrywała jedynego syna. Miała wiele obaw

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Bogumiła Wander | Krzysztof Baranowski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy