Mąż Bogumiły Wander odpowiada na hejt. "Ja już urobiłem się po łokcie"
Krzysztof Baranowski udzielił niedawno wywiadu, w którym opowiedział o stanie zdrowia swojej żony Bogumiły Wander. Mężczyzna stwierdził w nim, że kobieta "żyje w innym świecie". Odparł również zarzuty o to, iż oddał ją do ośrodka.
Bogumiła Wander od lat zmaga się z chorobą Alzheimera. Znana prezenterka przebywa od jakiegoś czasu w specjalistycznym ośrodku w Konstancinie. To właśnie tam otoczona jest opieką. Niestety ośrodek nie należy do najtańszych, aby go opłacić, Krzysztof Baranowski sprzedał dom. W ośrodku mąż Bogumiły bywa co tydzień.
Zobacz też: Mąż Bogumiły Wander podjął ważną decyzję. Aż trudno uwierzyć, na co zdecydował się 85-latek
Baranowski udzielił niedawno przejmującego wywiadu dziennikarzom tygodnika "Wprost". Opowiedział w nim, jak wygląda jego obecne życie. Żeglarz wyjawił, iż na co dzień najbardziej brakuje mu wsparcia, które otrzymywał od żony.
"Już takich słów od żony nigdy nie usłyszę. Z żalem to stwierdzam, ale taka jest prawda i nie ma co mydlić sobie oczu, że sytuacja się zmieni. (...) Choroba, na którą zachorowała moja żona, jest nieuleczalna. Jej wsparcia już nie mam" - mówiła mężczyzna.
Podróżnik wyznał, iż w ostatnim czasie stan jego żony bardzo się pogorszył. Prezenterka rzadziej okazuje znaki świadomości. Baranowski wyznał, że stara się często odwiedzać kobietę w ośrodku, jednak to nic nie daje.
"Ona żyje w innym świecie, z którym łączność zerwała się kilka lat temu. (...) Bogumiła nadal jest wspaniałą kobietą i dumny jestem z tego, że spędziliśmy ze sobą czterdzieści lat. (...) Wspomnienia pozostały, a teraz muszę przebrnąć przez nowe realia mojej codzienności" - mówił dla "Wprost" Baranowski.
Krzysztof Baranowski jakiś czas temu wypowiadał się w mediach na temat swojego samotnego rejsu. Wyprawa mężczyzny wiąże się z opuszczeniem ukochanej na cały rok. Po jego wywiadzie w sieci pojawiły się głosy oburzenia. Żeglarzowi zarzucono, że chce opuścić Wander.
"Sytuacja Bogusi jest dramatyczna od czterech lat, ale pomyślałem, że mogę sobie zrobić urlop, bo czy jestem w kraju, czy mnie nie ma, to dla niej to nie robi żadnej różnicy" - powiedział na łamach "Życia na Gorąco".
W najnowszym wywiadzie wrócił do oskarżeń internautów. Według niego są bezpodstawne i krzywdzące.
"Pojawiają się w stosunku do mnie zarzuty, że zostawiam ją w domu opieki, a sam urywam się z naszego życia i uciekam daleko. (...) To, że ludziom przychodzą do głowy takie myśli, jest poza moimi możliwościami, żeby przekonać ich, jak bardzo się mylą i jak inaczej wygląda rzeczywistość" - przyznał Krzysztof.
Podróżnik wyjawił, iż zrobił wszystko, co w jego mocy, by pomóc schorowanej żonie. Dodał, że kiedy mieszkali w piętrowym domu, kobieta mogła zrobić sobie krzywdę. W ośrodku ma całodobową opiekę i jest tam bezpieczna.
"Ja już urobiłem się po łokcie. Nie było pielęgniarki, która sprostałaby potrzebom i nie była to kwestia funduszy. Jeszcze do pewnego czasu mieszkaliśmy w domu piętrowym, więc istniała groźba, że coś się stanie, że moja żona niezauważona spadnie ze schodów i dojdzie do prawdziwej tragedii. Czas mijał, a stan zdrowia pogarszał się" - powiedział Baranowski.
Zobacz też:
Pilne wieści o Wander z domu opieki. Nie mówi się o niczym innym
Mąż Wander rozwiewa wątpliwości: Bogusia nie wróci już do domu
Krzysztof Baranowski zdruzgotany. Wierzył, że się uda