Mąż Nigelli Lawson tłumaczy, dlaczego ją dusił!
Charles Saatchi próbuje załagodzić całą sytuację i wyjaśnić, czym jego zachowanie było podyktowane...
Zdjęcia Nigelli Lawson, które opublikował magazyn "People", wstrząsnęły opinią publiczną na całym świecie.
Na fotografiach wyraźnie widać, jak mężczyzna dusi swoją żonę na "romantycznej" kolacji w jednej z londyńskich restauracji. Policja chciała zająć się tą sprawą, ale Nigella odmówiła składania jakichkolwiek zeznań. Szybko spakowała swoje rzeczy i wyjechała do Włoch, aby uniknąć kontaktu z brytyjskimi dziennikarzami.
Mąż kulinarnej gwiazdy próbuje całą sprawę wyciszyć i załagodzić. Chyba zdał sobie sprawę, że afera może poważnie zaszkodzić jego wizerunkowi, a byłoby to działanie bardzo niepożądane. Charles Saatchi jest w końcu właścicielem jednej z największych agencji reklamowych na świecie, a wizerunek w tej branży to podstawa.
Biznesmen wydał właśnie stosowne oświadczenie, które porozsyłał do mediów. Przekonuje w nim, że całe zajście to była jedynie "żartobliwa sprzeczka".
"Niecały tydzień temu siedzieliśmy w restauracji i mieliśmy ostrą dyskusję o dzieciach i trzymałem Nigellę za szyję, próbowałem tym podkreślić mój punkt widzenia. To nie był uścisk, to była żartobliwa sprzeczka. Zdjęcia są przerażające, ale wyglądają dużo gorzej niż to, co w rzeczywistości się działo. Łzy Nigelli były spowodowane tym, że oboje nienawidzimy się kłócić, a nie dlatego, że ją coś bolało" - oświadczył.
Mimo tłumaczeń policja nadal zamierza przesłuchać w tej sprawie małżonków i wyjaśnić, co tak naprawdę stało się w restauracji.
Faktycznie wygląda to tylko na "żartobliwą sprzeczkę"?