Reklama
Reklama

Meghan Markle i książę Harry przeżyli chwile grozy! Myśleli, że to atak!

Meghan Markle (38 l.) i książę Harry (35 l.) z końcem marca 2020 roku przestali należeć do rodziny królewskiej. Teraz zdani na samych siebie muszą troszczyć się o swoje bezpieczeństwo. Ostatnie chwile mocno ich wystraszyły.

To była trudna decyzja. Meghan i Harry odchodząc z brytyjskiej rodziny królewskiej zyskali wolność, ale także i wiele kłopotów z tym związanych. 

Do tej pory nie musieli martwić się o pieniądze, dom, służbę. Teraz wszystko jest na ich głowie. 

Wyprowadzając się najpierw do Kanady, a następnie do USA decydowali się na pełną samodzielność. Znaleźli dom, w którym obecnie zamieszkali i zatrudnili pomoc domową. 

Teraz jednak muszą zastanowić się nad lepszą ochroną. Należąc do monarchii mieli zapewnionych najlepszych ochroniarzy, którzy troszczyli się o ich bezpieczeństwo. 

Ostatnia sytuacja pokazała im, że muszą lepiej chronić siebie oraz swojego syna. Nad ich domem w Los Angeles cyklicznie pojawiają się drony, które śledzą życie byłych Sussexów. 

"Widzą drony, które regularnie latają nad ich domem i mogą się tylko domyślać, że to efekt działania paparazzi, ale nie mają takiej pewności. Meghan dostawała już kiedyś rasistowskie pogróżki, dlatego bali się, że może to być zagrożenie terrorystyczne" - twierdzi źródło "Daily Beast" z otoczenia pary.

To nie pierwszy raz, gdy Meghan czuje się nieswojo i myślała, że ktoś znów próbuje targnąć się na jej życie: 

"W przeszłości Meghan otrzymywała już groźby śmierci, więc zagrożenie terrorystyczne jest dla nich jak najbardziej realne. Ale nawet mimo tego, postawcie się w ich sytuacji. Jak byście się czuli, gdyby latały nad wami drony, gdy próbujecie bawić się z synem we własnym ogródku?" - wyjaśnia znajomy pary.

Reklama

***
Zobacz więcej materiałów wideo: 

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Meghan Markle
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy