Meghan Markle obnażona. Pracownicy pałacu ujawniają jej plan: "Chciała być kimś w rodzaju Beyoncé"
Po wywiadzie dla magazynu "Variety" Meghan Markle robi za oceanem furorę. Niestety, nic nie ociepli jej wizerunku na Wyspach Brytyjskich. Na domiar złego, właśnie wydano książkę, której autor wysłuchał pracowników pałacu i opisał ich relacje z okresu, gdy Harry i Meghan mieszkali na królewskim dworze. Co powiedzieli?
Valentine Low to dziennikarz, który jest specjalistą od spraw brytyjskiej monarchii w dzienniku "The Times". Właśnie napisał książkę pt. "Dworzanie: władza w cieniu korony". Znalazły się w niej rozmowy z byłymi i obecnymi pracownikami dworu. Twierdzą oni, że Meghan Markle od początku była przekonana, że małżeństwo z księciem Harrym, to jak wygrana na loterii. Liczyła, że dzięki niemu stanie się popularniejsza. Tymczasem żonę księcia czekało mnóstwo obowiązków, na które nie była gotowa.
"Chciała być w Wielkiej Brytanii kimś w rodzaju Beyoncé" - twierdził jeden z rozmówców Lowa. W sierpniu 2019 roku Meghan została zapytana, jak odnajduje się w roli matki i żony. Odpowiedziała, że mierzy się z ogromną presją i nie może żyć pełną piersią.
W ten sposób aktorka próbowała zwrócić na siebie uwagę mediów, podczas gdy najważniejszym wydarzeniem miał być wtedy wyjazd Kate i Williama do Pakistanu. Niestety słowa Meghan, o jej trudnym życiu na dworze brytyjskim, przyćmiły misternie przygotowywaną podróż.
William podejrzewał, że była to celowa zagrywka i chciał porozmawiać z bratem na ten temat, ale nigdy do takiej rozmowy nie doszło. Markle, zdaniem rozmówców Lowa, postanowiła wówczas konsekwentnie grać ofiarę. Wkrótce po tym wyjechała z Harrym do Kanady.
W sierpniu tego roku, w rozmowie z Sereną Wiliams, wróciła wspomnieniami do 2019 roku. Opowiadała o wypadku, do którego rzekomo miało dojść podczas wizyty Sussexów w RPA. Jak twierdzi Meghan, w pokoju jej syna Archiego wybuchł pożar i życie chłopca było zagrożone.
Zdaniem świadków doszło do opisywanego zdarzenia, ale nie wszystkie szczegóły się zgadzają. Z pokoju faktycznie wydobywał się dym, ale chłopca w nim nie było i absolutnie nic mu nie groziło.
Przeprowadzka Harry'ego i Meghan, a właściwie ucieczka za Ocean, była trzymana w ścisłej tajemnicy. Nawet opiekunka Archiego dowiedziała się o niej w dniu wyjazdu. Książę dopiero z Kanady wysłał do ojca wiadomość, że razem z żoną mają zamiar zamieszkać na stałe w Ameryce, ponieważ na Wyspach... czuli się niezręcznie.
Zdaniem Valentine Lowa, para była pewna, że połączy obowiązki członków rodziny z mieszkaniem w Ameryce. Planowali kilka miesięcy spędzać w USA, a pozostałe w Londynie. Jednak królowa Elżbieta II postawiła sprawę jasno...
Zdecydowała, że skoro jej wnuk z żoną wybrali życie w USA, to muszą zrezygnować z aktywności na rzecz dworu. Tym samym odcięła Harry'ego od pieniędzy, a była to niebagatelna kwota 2 milionów funtów rocznie!
Jednak książę niespecjalnie się tym przejął. Dysponuje on osobistym majątkiem, na który składa się spadek po matce, księżnej Dianie oraz pieniądze z funduszu powierniczego prababki. Wszystko to daje ok. 30 milionów funtów. Brak rocznej pensji był jednak dla małżonków sporym ciosem.
Zobacz też:
Meghan Markle czule wspomina królową Elżbietę II. Zdradziła, jak Harry zareagował na śmierć babci
Meghan Markle w odważnej stylizacji pozuje dla amerykańskiego magazynu
Meghan Markle czuła się dręczona. Nazywali ją "wariatką" i "histeryczką"