Meghan Markle uderzyła w policjantów. W odpowiedzi zarzucają jej kłamstwo i robienie afery z niczego
Meghan Markle (41 l.) została przyłapana na kolejnej nieszczerości. Żona księcia Harry’ego w filmie dokumentalnym Netflixa wyjawiła, że przed laty była narażona na ogromne niebezpieczeństwo. W czasie gdy jej związek z Harrym był jeszcze w początkowej fazie, nie mogła liczyć na odpowiednią ochronę ze strony kanadyjskich służb. Miejscowa policja jest odmiennego zdania.
Meghan Markle i książę Harry bez dwóch zdań zawojowali 2022 rok. Zbuntowani książęta za sprawą premiery serialu dokumentalnego Netflixa po raz kolejny znaleźli się na szczycie popularności. I choć "dzieło" potentata streamingowego jest określane mianem największego rozczarowania roku, to jednak trzeba przyznać, że dzięki niemu w nowy sposób spojrzeliśmy na książęta Sussex.
Od dwóch tygodni analizujemy poszczególne odcinki i wychwytujemy liczne nieścisłości w narracji serialu. Mogłoby się wydawać, że po emisji filmu "Harry i Meghan", temat życia książąt na dworze królewskim oraz poza nim zostanie raz na zawsze wyczerpany. Tak się jednak nie stało i już niebawem do sieci trafi kolejna produkcja z ich udziałem.
Zagraniczne media robią co w ich mocy, aby zweryfikować prawdziwość wypowiedzi księcia Harry’ego i Meghan Markle. Tym razem do zarzutów książąt Sussex odniósł się 42-letni szef policji w Toronto. James Ramer pełnił służbę w czasach, gdy Meghan Markle pracowała jeszcze jako aktorka na planie serialu "Suits" i jednocześnie randkowała z księciem Harrym.
Mężczyzna postanowił skomentować oskarżenia o to, że kanadyjska policja nie zapewniała gwieździe odpowiedniej ochrony. Meghan Markle narzekała, że pomimo jej próśb, wcale nie czuła się bezpiecznie. James Ramer twierdzi, że było zupełnie inaczej.