Meghan Markle podarowała królowej dziwaczny prezent! To jej kolejna wpadka?!
To były już drugie święta Meghan Markle (37 l.) na królewskim dworze. Rok temu musiała dokładnie poznać wszelkie zwyczaje panujące w rodzinie królewskiej, by podczas świętowania nie popełnić żadnej gafy. Jednak chyba nie do końca jej się to udało…
Mają wszystko, czego dusza zapragnie. Trudno się więc dziwić, że rodzina Windsorów, jedna z najbogatszych w Wielkiej Brytanii, nie daje sobie tradycyjnych prezentów, tylko robi świąteczne dowcipy!
Były kucharz królowej, Darren McGrady zdradził, że w wigilijnych prezentach royalsów nie chodzi o to, by były drogie ani praktyczne. Wręcz przeciwne.
"Im dziwniejsze i dowcipniejsze, tym lepiej" - twierdzi McGrady.
Elżbieta II uwielbia tę tradycję i dowodzi, że rację mają ci, którzy twierdzą, że dysponuje ogromnym poczuciem humoru.
Ze względu na niemieckie korzenie rodziny Windsorów (która przyjęła to nazwisko dopiero w 1917 r., w miejsce niemieckiego Sachsen-Coburg-Gotha), brytyjskich royalsów obowiązuje europejska tradycja - prezenty wręcza się więc w Wiligię, a nie pierwszego dnia świat.
Prezenty w rodzinie Windsorów nie są układane pod choinką (ani wkładane do ozdobnych skarpet), tylko na wyłożonych obrusem specjalnych, stolikach. Radosna chwila nadchodzi około czwartej po południu, kiedy tylko skończy się podwieczorek z herbatką podawany w Białym Salonie w rezydencji Sandringham w hrabstwie Norfolk.
Kiedy dzieci królowej były małe, monarchini często świętowała Boże Narodzenie na zamku Windsor. Od 1988 r. jest to już nieodmiennie Sandringham. W ubiegłym roku Elżbieta II dostała od Meghan (która debiutowała na Wigilii Windsorów, zresztą wbrew protokołowi) zabawkę chomika, który śpiewał hymn na cześć królowej. Monarchini była zachwycona i zaczęła się niemal histerycznie śmiać.
Tym bardziej, że do akcji wkroczyły natychmiast pieski corgi (i dorgi), próbując unieszkodliwić hałaśliwą zabawkę.
"Nareszcie moje pieski będą miały odpowiednie towarzystwo" - stwierdziła ponoć królowa.
Monarchini znalazła także na swoim stoliczku czepek kąpielowy z zupełnie niecenzuralnym napisem: "Czy życie nie jest do d...?".
Był to prezent od jej dowcipnego, wnuczka księcia Harry’ego. Zdarza się i druga kategoria dopuszczalnych prezentów. Księżna Kate (podczas swojego świątecznego debiutu na dworze) podarowała królowej przepis swojej mamy na indyjski sos do potraw (chutney). Bardzo częstym wyborem są niezwykłe ekologiczne konfitury.
Co królowa dostanie w tym roku? Zdradzimy to być może już w następnym numerze. W przeszłości, o której mamy dość wiarygodne relacje, członkowie rodziny królewskiej otrzymywali jeszcze dziwniejsze podarunki. Książę Harry dostał na przykład od Kate, żony Williama, specjalny zestaw pod nazwą "Wyhoduj sobie sam własną dziewczynę".
Książę Karol został obdarowany przez swoją siostrę, księżną Annę... białą deską sedesową wykładaną skórą. Znany z uwielbienia dla wygód następca tronu, nie rusza się podobno bez niej w żadną podróż zagraniczną.
Była żona księcia, młodziutka Diana, niewprowadzona przez męża w tradycje dworu, wygłupiła się w pierwsze święta, kupując mężowi i teściowej eleganckie moherowe sweterki. Szybko jednak przekonała się, że takie prezenty jak jej, a także luksusowe zegarki, czy biżuteria, zupełnie nie nadają się na Boże Narodzenie w Sandringham!
Jeśli już sweterek, musi to być wdzianko w najpodlejszym guście, choćby takie, które można kupić w tanich sklepach przy londyńskiej Oxford Street - na przykład klasyczne wdzianko z reniferem, choinką i sankami.
Tradycją świąteczną na dworze Windsorów są także prezenty dla pracowników. Każdy otrzymuje świąteczny pudding, czyli rodzaj bardzo słodkiego ciasta z bakaliami z domieszką alkoholu. W tym roku królowa zapłaci za około 1500 paczek z tym specjałem.
***
Zobacz więcej materiałów wideo: