Meghan Markle w żałobie. Ze Stanów płyną smutne wieści
W wieku 82 lat zmarł wujek Meghan Markle (39 l.), znany jako Mike Markle. Wspierał ją od najmłodszych lat. Gdy była dwudziestoletnią dziewczyną, pomógł jej dostać się na staż w ambasadzie amerykańskiej w Argentynie.
82-latek zmagał się z chorobą Parkinsona. Uroczy, łagodny i cichutki staruszek. Zawsze cieszył się, gdy pytano go o Meghan. Bardzo tęsknił za zmarłą żoną - wspominają przyjaciele.
Po jej śmierci wyprowadził się z domu w Oregonie i zamieszkał z córką na osiedlu przyczep kempingowych. Pomimo choroby, zdołał zachować niezależność. Nigdy nie poznał osobiście księcia Harry'ego, ale odczuwał dumę ze znanej siostrzenicy.
Pracując jako dyplomata, załatwił Meghan staż w ambasadzie amerykańskiej w Argentynie. Przyszła księżna została młodszym rzecznikiem prasowym, miała wówczas 20 lat i chciała robić karierę w "stosunkach międzynarodowych".
W ostatnich latach, podobnie jak jego brat Thomas, nie utrzymywał z Meghan kontaktów. Nie pojawił się na jej ślubie z księciem Harrym i nie pochwalał tego, jak potraktowała ojca. Robił się smutny, gdy o tym wspominano. Uważał, że brat powinien poznać zięcia i wnuka Archiego.
Na początku 2020 roku zachęcał księżną, by skontaktowała się z ojcem, zanim będzie za późno.
Meghan jednak nie posłuchała. Śmierć wuja ponoć bardzo ją dotknęła. W Stanach Zjednoczonych została sama z dziećmi - dwuletnim synem Archiem i nowo narodzoną córką Lilibet. Harry poleciał bowiem do Londynu na obchodzi 60. urodzin swojej matki.