Meghan Markle zastraszała pracowników pałacu i zmuszała do odejścia z pracy. Jest finał głośnej sprawy
Dochodzenie w Pałacu Buckingham w sprawie rzekomego zastraszania pracowników przez Meghan Markle wymusiło zmiany w "polityce i procedurach" departamentu HR monarchii. Wyniki śledztwa zostały utajnione i nigdy nie ujrzą światła dziennego.
Bezprecedensowe śledztwo, finansowane przez samą królową i prowadzone przez niezależną firmę prawniczą, ruszyło w marcu zeszłego roku po tym, jak dwóch wyższych rangą członków personelu pałacu ujawniło, że było zastraszanych przez Meghan Markle i zmuszanych do odejścia z pracy.
Trzeci były doradca twierdził, że został osobiście "poniżony" przez byłą aktorkę, kiedy mieszkała w Pałacu Kensington po ślubie z księciem Harrym w maju 2018 roku.
"Jest kilka wstrząsających historii do opowiedzenia" - powiedziało źródło.
Rzecznik Meghan Markle zaprzeczył tym informacjom, twierdząc, że Meghan była "zasmucona atakiem na jej osobę, szczególnie że sama również była źle traktowana przez członków rodziny królewskiej".
Brytyjski dziennik "The Times" na początku zeszłego roku ujawnił, że wpłynęła oficjalna skarga na Meghan Markle złożona przez dwie osoby z jej osobistego personelu. Aktorka miała upokarzać pracowników i źle ich traktować.
Zachowanie Meghan było podobne do "emocjonalnego okrucieństwa i manipulacji", które można nazwać zastraszaniem" - mówił jeden z pracowników.
Księżna miała wypędzić z pałacu dwóch osobistych asystentów oraz podważać zaufanie wobec trzeciego. Pracownicy mieli być prześladowani, a niektórzy doprowadzani do łez poprzez "trudne wymagania".
Zobacz też:
Tomasz Lis mobbingował pracowników? Są nowe ustalenia