Menedżerka Anety Zając czuje się oszukana!
Aneta Zając (33 l.) w mediach przedstawiana jest jako bezbronna ofiara Mikołaja Krawczyka, który zostawił ją samą z dwójką dzieci. Celebrytka tymczasem bywa bezwzględna i świetnie potrafi kalkulować. Potwierdza to jej była menedżerka.
Anna Adamiak współpracę z Zając rozpoczęła, gdy ta była jeszcze nikomu nieznaną gwiazdką "Pierwszej miłości". To jej Aneta zawdzięcza w dużej mierze stworzenie tak dobrego wizerunku troskliwej i oddanej Matki Polki.
To ona zadbała o to, by w mediach Zając prezentowana była jako delikatna, pracowita blondyneczka. To ona również sfinalizowała jej udział w "Tańcu z gwiazdami" i pod jej skrzydłami 33-latka z drugoplanowej gwiazdeczki stała się najbardziej pożądaną przez reklamodawców twarzą.
Po wygranej w polsatowskim show ich drogi jednak nieoczekiwanie rozeszły się.
Jak zdradza menedżerka na łamach magazynu "Press", w poniedziałek, tuż po finale programu, była pewna, że wraz z Anetą będzie świętować jej wielki sukces. Spodziewała się kwiatów i szampana.
Aneta wręczyła jej jednak wypowiedzenie i poinformowała, że jej sprawami zawodowymi odtąd zajmować się będą inne agentki - Karolina Siudyło i Urszula Niemirowicz, które natychmiast po wygranej podpisały z nią umowę.
"Czułam się, jakbym dostała wielkim młotem w głowę" - żali się Adamiak.
Opowiada, że była nie tylko menedżerką, ale i przyjaciółką. Dbała o wizerunek Anety w mediach, jej menu, dowożenie dietetycznych posiłków na plan zdjęciowy, opiekę prawną i zaproszenia na najważniejsze imprezy.
Dziś czuje się oszukana i wie, że w pracy z kapryśnymi celebrytkami żadnych sentymentów nie ma.