Menedżerka Kasi Cichopek przerywa milczenie!
Po aferze z Małgorzatą Herde wiele osób zastanawia się, po co celebrytkom tak naprawdę menedżer. Aldona Wleklak, "opiekunka" m.in. Małgorzaty Sochy i Kasi Cichopek, wyjawia ten sekret.
Ostatnio prasa wzięła pod lupę oskarżoną o nadużycia finansowe względem swoich podopiecznych Małgorzatę Herdę.
Oszukane panie - Edyta Herbuś, Ola Kwaśniewska i Karolina Malinowska - zerwały z nią współpracę, nie chcąc jednak tłumaczyć w mediach swojej decyzji.
Według tygodnika "Wprost" Herde miała je zwodzić i nie wypłacać pieniędzy, które wpływały na jej konto za ich chałtury.
Aldona Wleklak, agentka wielu polskich gwiazd, podkreśla, że menedżer może być przyjacielem, kolegą, jednak jego najważniejszą cechą powinna być przede wszystkim uczciwość.
"Klient jest najważniejszy. Trzeba być uczciwym wobec dziewczyn, promując je, a dodatkowo przy tych większych gwiazdach chronić ich prywatność i być taką tarczą: 'Dobrze, to ty nic nie mów, powiem za ciebie. Nic się nie martw, nie odbieraj telefonów, wszystko załatwię'" - mówi agencji Newseria Lifestyle.
Podkreśla, że warunki współpracy i wspólne oczekiwania powinny być jasno ustalone i żadnej ze stron nie wolno przekraczać granic. Sama absolutnie nie ma ambicji, by zostać gwiazdą. Od lat woli stać w cieniu i promować swoje podopieczne.
"Załatwiam wywiady, programy w telewizji, organizuję konferencje prasowe, zaproszenia na imprezy, stylistki, projektantów, żeby panie miały w co się ubrać. Jak jest jakaś impreza, pytam: Masz ciuchy? Niektóre się wzbraniają, więc im tłumaczę, że dobry wygląd to podstawa, bo wszyscy oceniają sukienkę, buty, torebkę. To jest ważne, dobry wizerunek może potem procentować" - dodaje Wleklak.
Menedżer dba także o finanse artysty. Jego zadaniem jest wynegocjowanie takich umów, które przyniosą jak największe korzyści. Tu jednak łatwo się zatracić.
Małgorzata Herde skandal postanowiła przeczekać w Paryżu, popijając szampana w jednej z najdroższych francuskich restauracji - Cafe De Flore.