Miarka się przebrała! Małgorzata Rozenek-Majdan zgłosiła sprawę do prawnika
Małgorzata Rozenek-Majdan (po 30.) za ostatnią kąśliwą wypowiedź na temat syna Henryka chce pozwać Ilonę Łepkowską (66 l.).
Znana scenarzystka podczas ostatniego wywiadu stwierdziła, że mały Henio jest słupem reklamowym i służy tylko do zarabiania pieniędzy na Instagramie.
"Przyznam szczerze, że trudno mi przychodzi zaakceptowanie tego, co robi pani Małgorzata, jeśli chodzi o to dziecko. Jak czytam komentarze, że to jest złote dziecko polskiego biznesu i ile ona na nim zarobi, to zastanawiam się, czy to jest rozsądne. Uważam, że takie wykorzystywanie dzieci i pokazywanie dwojga starszych dzieci, jeśli chodzi o ich twarze, bardzo często nie wydaje mi się w dzisiejszych czasach sensowne. Być może jest popłatne, ale myślę, że nie jest specjalnie rozsądne" - powiedziała w rozmowie z JastrząbPost. I dodała:
"Robienie z dziecka słupa ogłoszeniowego, reklamowego moim zdaniem nie jest fajne. Nawet jeśli się dorobi do tego teorię, że się dzięki temu zarobi na jego edukację w jakimś Oxfordzie. To jest dorabianie teorii do praktyki".
Postanowiliśmy poszukać przyczyny tego konfliktu. Okazuje się jednak, że Małgorzata Rozenek-Majdan nie miała nawet przyjemności poznać osobiście znanej scenarzystki.
"Nigdy nie byłam na kawie z Panią Iloną Łepkowską i jestem zaskoczona jej atakami. Konflikt musi być dwustronny. Ja nie mam żadnych negatywnych emocji wobec niej, bo jej nie znam" - słyszymy od Małgorzaty.
Ostatnie słowa Łepkowskiej tak ją zabolały, że postanowiła zgłosić się do swojej kancelarii adwokackiej z prośbą o pomoc.
Małgorzata Rozenek-Majdan chce przeprosin wraz z zadośćuczynieniem, które planuje przekazać na cele charytatywne.
"Nie próbowałam się z nią kontaktować po jej ostatnim wywiadzie. Jestem przekonana, że pani Ilona przekroczyła wszelkie granice. Uważam, że szukanie porozumienia nie ma sensu, bo od tego są prawnicy" - mówi nam Gosia.
Dodatkowo gwiazda zdradziła, dlaczego nie chce puścić tego mimochodem - w sieci pojawia się przecież dużo negatywnych komentarzy na jej temat.
"Powiem zupełnie poważnie. Jesteśmy z Radkiem przyzwyczajeni do tego, że jako osoby rozpoznawalne jesteśmy poddawani każdego dnia ocenie, bo to jest element naszej pracy. Nie obrażamy się na to, bo wiemy, w jakiej rzeczywistości funkcjonujemy. Każdy ma prawo wypowiedzieć się na nasz temat. Jednak nikt nie ma prawa atakować naszych dzieci. Nie wolno krzywdzić dzieci. Nigdy na to nie pozwolę. Aktualnie zajmują się tą sprawą prawnicy. Wszystko będzie bardzo łatwo przedstawić w procesie sądowym" - tłumaczy prowadząca "Projekt Lady".
Całą rozmowę możecie zobaczyć poniżej: