Michał Piela ujawnia przyszłość „Ojca Mateusza”. Już wszystko jasne
Michał Piela (45 l.) jest związany z serialem „Ojciec Mateusz” od pierwszego odcinka. Jak ujawnił w najnowszym wywiadzie, sam nie może uwierzyć, że od tamtej pory minęło już 16 lat. O przyszłości serialu krążą ostatnio rozmaite plotki. Piela odniósł się do nich w sposób, który nie pozostawia wątpliwości.
Serial „Ojciec Mateusz”, z Arturem Żmijewskim w roli głównej, rozwiązującego różnego rodzaju zagadki, zadebiutował na antenie TVP w 2008 roku.
Od tamtej pory produkcja przeżywała swoje wzloty i upadki. Między czternastym a szesnastym sezonem serial porzuciło blisko pół miliona widzów. Jednak mimo regularnych wahań słupków oglądalności, produkcja nadal przyciąga przed telewizory półtora miliona osób, więc nie ma na co specjalnie narzekać.
Regularnie powracają też plotki, jakoby ekipa była już znudzona ciągnącą się od 16 lat historią. Artur Żmijewski ponoć kilka razy podejmował próby rozstania się z produkcją, która, jego zdaniem, zbyt mocno go szufladkuje. Zmienił zdanie, gdy producenci powierzyli mu reżyserowanie niektórych odcinków.
Kiedy poprzednia ekipa TVP stanęła przed perspektywą rozstania się z mediami publicznymi, zabiegano o poparcie widzów sugerując, że "nowi" pozabierają im ulubione seriale. Argumentacja trafiła na podatny grunt.
Chociaż od tamtej pory nowi szefowie TVP zapewniają, że o zawieszeniu emitowanych od lat seriali nie ma mowy, obawy pozostają. W najnowszym wywiadzie Michał Piela, odtwórca roli Nocula, ujawnia, czy widzowie "Ojca Mateusza" mają się czego bać.
Jak przypomniał w rozmowie z Plejadą, zakończeniu podlegają głównie projekty poprzedniej ekipy, a serial o księdzu-detektywie do nich nie należy:
"Dlaczego mieliby to robić? Przecież my zaczynaliśmy 16 lat temu, a nie za poprzedniej władzy. Prezesi TVP zmieniali się przez ten czas kilka razy, ale nikomu nie przyszło do głowy, by rezygnować z "Ojca Mateusza". To bezpieczny, neutralny serial. Nie odnosimy się do tematów bieżących. Wykonujemy swoją robotę najlepiej, jak umiemy i zapewniamy widzom rozrywkę”.
Obecnie media publiczne przeżywają zawirowania na każdym polu: od personalnych po strukturalne. Skutki tego odczuwają aktorzy, grający w produkcjach TVP. Z "Klanu" słychać narzekania, że wypłaty się opóźniają, jednak Piela zdaje się podchodzić do sprawy z wyrozumiałością. Jak sugeruje, nie można zwalać całej winy na nowych szefów TVP
„Różnie z tym bywa, bywało i będzie bywać. Obecnie sytuacja jest taka, że ta spółka jest w likwidacji i, faktycznie, te opóźnienia w płatnościach się zdarzają. Czasem po prostu trzeba chwilę dłużej poczekać na pieniądze i tyle”.
Michał Piela należy do mężczyzn, wyróżniających się mocną sylwetką, a we włoskim pierwowzorze „Ojca Mateusza” w tę rolę wciela się znacznie niższy aktor. Jak ujawnił Piela, na tym tle doszło 16 lat temu do zabawnej sytuacji:
„Pamiętam, jak kręciliśmy w Sandomierzu pierwsze odcinki "Ojca Mateusza" i podeszła do nas pani, żeby dowiedzieć się, co robimy. Okazało się, że dobrze znała pierwowzór naszego serialu, czyli "Don Matteo". Zapytała, kto będzie grał księdza. Artur Żmijewski powiedział, że on. Pani była tym faktem zachwycona. Potem spytała, kto zagra komendanta. Piotr Polk odpowiedział, że on. To również ją ucieszyło. Na końcu zadała pytanie, kto będzie tym małym. Gdy przyznałem, że ja, usłyszałem z jej ust: "O… szkoda"”.
Zobacz też:
Piotr Polk już wie, jaka przyszłość czeka "Ojca Mateusza". Zabrał głos ws. zakończenia serialu
Michał Piela ujawnił kulisy metamorfozy. Diagnoza nie pozostawiła mu wyboru
Koniec serialu "Ojciec Mateusz"? Zaskakujące zdjęcia z planu!