Michał Piróg potwierdził swój związek z piosenkarzem!?
Michał Piróg (35 l.) chyba niechcący przyznał się do wieloletniego związku z pewnym znanym gwiazdorem...
Tancerz słynie ze swojej gadatliwości i tego, że nie owija w bawełnę i nie stroni od głoszenia kontrowersyjnych komentarzy.
Jednak w przypadku swojego wieloletniego związku do tej pory milczał jak zaklęty.
W kuluarach oczywiście wszyscy wiedzieli, kim jest jego ukochany, ale oficjalnie żaden z nich nigdy się do tego nie przyznał. Do teraz.
Wszystko za sprawą biograficznej książki Piróga o pompatycznym tytule "Chcę żyć".
W pisaniu pomogła mu Iza Bartosz, która dwa lata temu zasłynęła książką "Wybaczcie mi", w której starała się nieco wybielić Katarzynę W., czyli słynną mamę małej Madzi.
Teraz Bartosz zajęła się nieco łagodniejszą tematyką i postanowiła spisać wspomnienia Michała Piróga.
W jednym z fragmentów książki, które trafiły do sieci, tancerz wspomina swój związek z pewnym mężczyzną.
"Kiedyś obiecaliśmy sobie, że nigdy, nawet jeśli będziemy opowiadać o tym, co nas łączyło, nie zdradzimy naszych imion. To był jego pomysł. Nazwijmy go po prostu Z.
Kiedyś ktoś zadał mu pytanie o nasz związek, a on odpowiedział: 'Przez kilka lat byłem bardzo mocno z kimś związany.
Ten ktoś wydawał mi się idealny, byśmy się mogli razem zestarzeć. A jednak się rozeszliśmy. Nie wyszło. Tak się czasem zdarza'. Podobało mi się.
Tak jak sobie obiecaliśmy, nie użył mojego imienia. Dlatego również chciałbym być lojalny wobec niego" - czytamy w książce.
"Fakt" postanowił jednak sprawdzić, kto też może być autorem cytowanych przez Michała słów.
Według ustaleń tabloidu, takie właśnie słowa wypowiedział w jednym z wywiadów... Andrzej Piaseczny!
W kolejnych fragmentach możemy dowiedzieć się też, co spowodowało, że panowie jednak się rozstali i nie było im dane "razem się zestarzeć". Poszło o pewnego mężczynę...
"Z. spędzał z nim coraz więcej czasu, a ja uważałem, że ich relacja jest co najmniej dziwna. Adam był jak jakaś pieprzona dama dworu, na każde zawołanie Z.
Nie było między nimi żadnej chemii. To była relacja pan–sługa i to właśnie doprowadzało mnie do szału. Adam był wampirem energetycznym, który uwielbiał czerpać energię z naszego związku.
Najszczęśliwszy był wtedy, kiedy między nami działo się coś niedobrego. Momentami miałem wrażenie, że gdyby tylko Z. pozwolił, zamieszkałby na naszej wycieraczce, bo dzięki temu mógłby czuć zapach swojego władcy" - czytamy.
Myślicie, że faktycznie może chodzić o Andrzeja?