Reklama
Reklama

Michał Wiśniewski: Chciałbym mieć z Dominiką dziecko

W życiu Michała Wiśniewskiego (41 l.) za sprawą czwartej żony Dominiki Tajner dokonała się rewolucja. Wokalista myśli o powiększeniu rodziny!

Planujecie z Dominiką dziecko?

Michał Wiśniewski: To normalna kolej rzeczy, że gdy ludzie się kochają, nie wykluczają, że na świecie pojawi się owoc ich miłości. Chciałbym mieć dziecko z Dominiką. I marzę, by związek z nią był moim ostatnim. Wierzę, że ona tak łatwo ze mnie nie zrezygnuje, gdy pojawią się problemy.

Problemy już przetrwaliście, gdy ogłosił pan, że jest poważnie chory...

M.W.: - Trochę żałuję, że to zrobiłem. Ale gdy słyszy się od lekarza: "Żegnaj," a nie "Do widzenia", to nie jest człowiekowi do śmiechu. Miałem guz, który był widoczny. Na dzień dzisiejszy wszystko jest ok, czuję się dobrze. Badań PET nie będę robił. Wychodzę z założenia, że gdyby coś, to wolę nie wiedzieć.

Reklama

Rozstał się pan z czerwonymi włosami. Jakie to uczucie?

M.W.: - To, że już nie wyróżniam się z tłumu, jest fantastyczne. Nie przeszkadza mi, że wielu ludzi mnie nie rozpoznaje. Wróciłem do normalności, czas buntu minął.

Zmiana wizerunku wiąże się z promocją płyty "La Revolucion". Liczy pan na sukces?

M.W.: - Nie mam wielkich ambicji, jeśli chodzi o pragnienie sukcesu. Ono już zostało zaspokojone. Myślę, że 5 minut Michała Wiśniewskiego minęło. Ale jest cała masa ludzi, którzy pamiętają moje złote czasy. I to oni są potencjalnymi nabywcami płyty. Powiem nieskromnie, że album jest dobry. Czy będzie sukcesem? Tego nie da się przewidzieć.

Pana dzieci lubią, gdy tata śpiewa?

M.W.: - Generalnie nie każą mi przestać (śmiech). Nie wychowuję dzieci na mojej muzyce. Czasem nucą coś ze mną, np. gdy jedziemy samochodem, a ja uczę się tekstu piosenki. Xavier i Fabienne wolą piosenki mamy. Dużo z nią tańczą, preferują też taneczną muzykę.

Wszystkie pana latorośle są muzykalne?

M.W.: - Najbardziej muzykalny jest syn Dominiki. Gra na melodyce, niedługo jedzie na pierwszy zagraniczny wyjazd, na którym będzie popisywał się tymi umiejętnościami. Z kolei Eti i Vivi po mamie świetnie śpiewają. Planowałem kiedyś, żeby coś z córcią nagrać. Póki co, muzykujemy dla własnej przyjemności.

Jak czuje się pan jako mężczyzna 40-letni?

M.W.: - Karierę mam zamiar robić dopiero po 50., proszę mnie nie pytać, jak się poczułem po 40. (śmiech). A mówiąc serio, nie przeszkadza mi, że na twarzy gdzieniegdzie pojawia się zmarszczka. Każdy okres w życiu ma swoje plusy i minusy. Zaczynamy się zmieniać, dorośleć, wyciągamy sobie gwoździe z twarzy. Zastanawiamy się, co się udało, a co nie.

Jak wypada pana bilans?

M.W.: - Oczywiście, że gdyby dało się cofnąć czas, wiele rzeczy zrobiłbym inaczej. Ale, jak śpiewała Edith Piaf, "Niczego nie żałuję". Gdybym nie przeszedł tego wszystkiego, nie byłbym teraz tym, kim jestem. Nie poznałbym Dominiki. Przyznaję, że trochę się jej poddałem. Zrobiłem to, widząc, że wychodzi mi to na dobre. Zabrzmi to górnolotnie, ale w pewien sposób ona uratowała mi życie.

49/2013

Na żywo
Dowiedz się więcej na temat: Michał Wiśniewski | dzieci
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy