Michał Wiśniewski: Jednak coś mi się w życiu udało
Michał Wiśniewski (47 l.), jeden z najbardziej rozpoznawalnych polskich wokalistów, opowiedział o swoim piątym małżeństwie. Wyjawił także, czy po narodzinach piątego dziecka - Falco Amadeusa - wybierze się na urlop tacierzyński... - Każda z moich żon była "Matką-Polką". Pola też taka będzie. Nie zamierzam siedzieć w domu i ona dobrze to rozumie - mówi artysta.
Spotykamy się przy okazji Wakacyjnej Trasy Dwójki. Jak podoba się panu w Augustowie?
Michał Wiśniewski: - Mam już tutaj swoją ulubioną miejscówkę - "U Wojciecha" nad jeziorkiem. Towarzyszą mi też moje byłe żony - Marta (sprawdź!), Ania (sprawdź!) - można powiedzieć - zupełnie jak za dawnych lat...
Są z panem także dzieci z poprzednich związków.
- Wcześniej byliśmy w Harszu na Mazurach, a teraz Natka i Xavier (sprawdź!) jadą na obóz taneczny, a pozostałe do dziadków. Wszyscy się rozjeżdżają, jak w typowej, patchworkowej rodzinie. I nikogo nie powinno dziwić, że np. na urlop zabrałem również Maksa - syna Dominiki.
Jednak to nie dla wszystkich jest normą...
- My się po prostu szanujemy i przyjaźnimy. Z byłymi żonami mamy razem czwórkę dzieci. Nie wyobrażam sobie, żebyśmy nie potrafili się ze sobą dogadać. A teraz nasza duża rodzina dodatkowo się powiększyła o Polcię i jej czwórkę dzieci.
A jak na pana kolejny ślub zareagowały byłe żony i wasze wspólne dzieci?
- Zaakceptowały te zmiany. Wakacje spędzaliśmy razem. To była znakomita okazja, by wszyscy się ze sobą zżyli. Dbamy o siebie. Byłem pod wielkim wrażeniem mojej Vivci, która opiekowała się maluchami Poli. Za to powinna dostać medal! Krążą o mnie legendy, ale dla mnie najważniejsze jest to, że można! Dzieciaki widzą tylko szczęśliwych rodziców i sądzę, że to jest najważniejsze.
Aby zobaczyć się ze wszystkimi dziećmi, musi pan organizować wielkie zjazdy?
- Nie ma potrzeby. Xavier ze mną pracuje, Eti tłumaczy wszystkie moje posty, Fabka tańczy z Martą, Vivka (zobacz!) jest moją perełką najmłodszą, a z Maksem się przyjaźnię. Mówi do mnie "wujku", choć mógłby po imieniu. Teraz jestem z niego jeszcze bardziej dumny, bo dostał się do dobrego liceum.
A już wkrótce ta duża rodzina powiększy się o jeszcze jedno dziecko...
- Tyle już ich wychowałem, że dam radę także przy kolejnym dziecku...
Czy sądzi pan, że w obecnym związku, z piątą żoną uda się już być na zawsze?
- Z każdym ślubem miałem taką nadzieję. To, że nie wychodziło, to inna sprawa. Ale i tym razem liczę na to z dziecięcą naiwnością. W sumie mógłbym powiedzieć, że był ślub, ale nie zrobiłem wesela, bo Jacek, który uczestniczył przy każdej przysiędze małżeńskiej, przynosił mi pecha i moje związki kończyły się rozwodami. Żartuję...
Może tym razem zdecyduje się pan na urlop tacierzyński?
- Każda z moich żon była "Matką-Polką". Pola też taka będzie. Nie zamierzam siedzieć w domu i ona dobrze to rozumie. Poza tym ma już czwórkę dzieci, więc piąte niczego nie zmieni. Jestem przekonany, że świetnie sobie poradzi. Ktoś musi zadbać o rodzinę. Pamiętam, jak kilka lat temu zbankrutowałem. To było trudne doświadczenie, ale jednak coś mi się w życiu udało.
Rozmawiała: Agnieszka Pacuła