Mieczysław Fogg prowadził podwójne życie. Prawda wyszła przypadkiem...
Mieczysław Fogg - niezapomniany piosenkarz, który zachwycał swym głosem miliony Polaków - przez ponad dwie dekady prowadził podwójne życie. Pół miesiąca mieszkał w Warszawie z żoną Ireną, a drugie pół spędzał w Szczecinie u kochanki Zofii... Prawda wyszła na jaw, gdy pewnego dnia zasłabł po koncercie...
Mija właśnie sto lat od dnia, gdy Ludwik Sempoliński przypadkiem usłyszał śpiewającego w kościele Świętej Anny w Warszawie dziewiętnastoletniego wówczas Mieczysława Fogga. Tego dnia w życiu młodego kasjera pracującego w Warszawskiej Dyrekcji PKP nastąpiła rewolucyjna zmiana - Sempoliński skierował go na naukę śpiewu do znajomego profesora ze Szkoły Muzycznej im. Chopina.
Sześć lat później Mieczysław dołączył do Chóru Dana. Był już wtedy mężem Ireny Jakubowskiej i ojcem rocznego Andrzejka... Rodzina - jak się okazało pół wieku później - wcale nie była dla niego najważniejsza. Irenę latami zdradzał ze swoją menadżerką, młodszą od niego o piętnaście lat Zofią Szynagiel.
"Kochał je obie" - powiedział po śmierci Fogga jego siostrzeniec, aktor Jan Matyjaszkiewicz, w rozmowie z autorem książki "Poletko pana Fogga". Jan Matyjaszkiewicz był jedyną osobą w rodzinie, która wiedziała o podwójnym życiu piosenkarza.
Mieczysław Fogg miał dwadzieścia cztery lata, gdy w 1925 roku poślubił Irenę Jakubowską - swoją koleżankę z Polskich Kolei Państwowych. Gdy dwa lata po ślubie na świat przyszedł ich syn, Irena zrezygnowała z pracy i poświęciła się domowi i macierzyństwu. Po wojnie zaś zajmowała się... wycinkami. W specjalnych albumach przechowywała wycinane z gazet zdjęcia Mieczysława i wzmianki na jego temat.
"Pełniła rolę kronikarza swojego męża. A on ciągle był w trasie, nagrywał kolejne piosenki, udzielał wywiadów. W domu był gościem" - opowiadał na łamach magazynu "Pani" prawnuk piosenkarza, Michał Fogg.
Foggowie uchodzili za bardzo zgodne małżeństwo. Chociaż koło Mieczysława zawsze krążyło mnóstwo kobiet, Irena była go pewna i uważała, że skoro to jej przysięgał dozgonną miłość i wierność, nie musi się martwić.
"Był ostatnim przedwojennym dżentelmenem" - napisała po jego śmieci Mira Zimińska-Sygietyńska, z którą się przyjaźnił.
Irena Fogg nie miała pojęcia, że na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych ubiegłego wieku jej mąż wdał się w romans ze swoją "kierowniczką", jak nazywał pracującą w szczecińskiej Estradzie Zofię Szynagiel.
Zofia była jego menadżerką, organizowała jego występy, umawiała na wywiady, pilnowała, by podczas podróży po Polsce niczego mu nie brakowało. Pomagał jej w tym... syn Michał pracujący jako członek ekipy technicznej obsługującej koncerty Fogga.
"Kiedy w Szczecinie Miecio pracował w miejscowej Estradzie, to był już, wydawało się, schyłek jego życia artystycznego. Dwa tygodnie spędzał tam, pół miesiąca zaś był w domu. Tylko ja wiedziałem, kim tak naprawdę jest dla niego Zofia" - wyznał Jan Matyjaszkiewicz w książce "Poletko pana Fogga" autorstwa Dariusza Michalskiego.
O romansie Mieczysława z Zofią Szynagiel nikt nie miał zielonego pojęcia. Piosenkarz powiedział o tym tylko siostrzeńcowi, gdy był przekonany, że... umiera.
Pewnego majowego dnia 1961 roku Fogg występował z jubileuszowym recitalem w Sali Kongresowej, a zachwycona nim publiczność nie chciała pozwolić mu zejść ze sceny. Bisował kilkanaście razy, więc gdy w końcu opadła kurtyna, padł na scenę jak długi. Jan Matyjaszkiewicz, który przyszedł za kulisy pogratulować wujowi świetnego występu, podbiegł do Mieczysława, a ten poprosił, by towarzyszył mu w drodze do szpitala.
"Przyjechała karetka, za chwilę byliśmy w szpitalu Dzieciątka Jezus przy Lindleya. Miecio dał mi znak, żebym podszedł i szepnął mi do ucha: "Jasiu, w Szczecinie w Estradzie jest moja pani kierowniczka. Zawiadom ją". I dodał: "To żaden romans. Pracujemy razem". A po śmierci Irenki ożenił się z nią" - wspominał Jan Matyjaszkiewicz.
Mieczysław Fogg, choć do szaleństwa był zakochany w Zofii, nie zdecydował się zostawić dla niej żony. Zdradzał Irenę przez ponad ćwierć wieku! Inna sprawa, że Irena Fogg ostatnie lata swojego życia spędziła w "krainie psychicznej ułudy", nie wiedząc nawet, kim jest.
"Była chora psychicznie. Ciężko chora. W końcu została odwieziona do zakładu pod Warszawą i tam zmarła" - opowiadał siostrzeniec Fogga w rozmowie z Dariuszem Michalskim.
Mieczysław Fogg czekał jeszcze trzy lata, by wreszcie w 1986 roku poślubić Zofię.
Dzieci Zofii Sznagiel, syn Michał i córka Anna, lubiły ukochanego mamy, choć wiedziały, że - dopóki żyła Irena Fogg - nie jest jedyną kobietą w jego życiu.
"Zdawałem sobie sprawę, że istnieje trójkąt, a nawet trzy trójkąty. Pierwszy - mama, Miecio i ja, czyli wspólne, bardzo szczęśliwe lata. Trójkąt drugi to mama, Miecio i Irena, wrażenie (...), że przecież obok miłości jest przecież czyjeś cierpienie, że w Szczecinie jest idylla, ale przed dwa tygodnie każdego miesiąca Fogg jest w Warszawie i tam takiej idylli już nie ma. No i trzeci trójkąt: mama, mój ojciec i ja. I te krzywe spojrzenia: że to ona odeszła, zostawiła dzieci i zabrała się z Foggiem w świat" - wyznał pasierb Mieczysława Fogga na kartach książki "Poletko pana Fogga".
Po śmierci Ireny, Mieczysław ściągnął Zofię do Warszawy. Zamieszkali w bloku przy ulicy Majdańskiej na Grochowie. Drugiej żonie piosenkarz był wierny do śmierci we wrześniu 1990 roku. Zofia pochowała go na stołecznym cmentarzu Bródnowskim... obok Ireny. W 2003 roku w rodzinnym grobowcu spoczął też syn Ireny i Mieczysława - Andrzej.
Wkrótce po pogrzebie Mieczysława Fogga Zofia Szynagiel-Fogg wyjechała z Polski i zamieszkała z synem w Goeteborgu. Mąż nie zapisał jej w testamencie ani grosza...
Zofia przeżyła Mieczysława o siedemnaście lat. Zmarła w Szwecji w 2007 roku.
Zobacz też:
Tomasz Lis sprzedaje ogromną willę w Konstancinie. Cena zwala z nóg