Mieczysław Hryniewicz padł ofiarą oszustów. Stracił wszystkie oszczędności
Tej lekcji życia Mieczysław Hryniewicz (68 l.) nigdy nie zapomni. Aktor pożyczył "przyjaciołom" ciężko zarobione za granicą pieniądze. Niestety, nie odzyskał ich do dziś.
Na brak przyjaciół nigdy nie narzekał. Cieszył się, bo choć grono nie było zbyt liczne, należało do sprawdzonych. On mógł polegać na nich, oni na nim. Przez wiele lat ta niepisana zasada świetnie się sprawdzała. Aż przyszedł dzień, w którym za swoją dobroć i chęć niesienia pomocy aktor musiał słono zapłacić.
Hryniewicz jest dziś jednym z najbardziej rozpoznawalnych aktorów dzięki roli sympatycznego Włodka Zięby z serialu "Na Wspólnej". Nie zawsze jednak tak dobrze mu się wiodło, choć jego początki w zawodzie zapowiadały się rewelacyjnie.
Tuż po studiach na warszawskiej PWST Mieczysław był związany z Teatrem Narodowym. Grał też u wybitnych reżyserów Krzysztofa Zanussiego i Andrzeja Trzosa-Rastawieckiego. Po kilku latach hossy zaczęły się chude lata, i to także prywatnie, bowiem rozpadło się jego małżeństwo.
W latach 80. artysta zdecydował się wyjechać do Francji. Pierwszy dzień nad Sekwaną spędził, zachwycając się dziełami sztuki w Luwrze, drugi na giełdzie finansowej, a trzeciego... poszedł do sklepu z artykułami metalowymi.
- Oglądałem wiertarki, piły, opalarki, rury miedziane i złączki. W Paryżu pracowałem przy ścianie. Malowałem, szpachlowałem. Raz za zaoszczędzone franki kupiłem piec gazowy dla rodziców - wspomina aktor, który jako absolwent technikum budowlanego jest prawdziwą złotą rączką.
Mieczysław od początku traktował pracę za granicą jako tymczasową. Gdy po kilku latach zarobił na mieszkanie i samochód, wrócił do Polski. Zawodowo musiał zaczynać od nowa, ale nie narzekał, bo wiodło mu się coraz lepiej.
W życiu prywatnym też wszystko się poukładało. W 2000 r. zaufał miłości jeszcze raz i poślubił scenografkę oraz cenioną malarkę Ewę Strebejko. Byli szczęśliwi, z optymizmem patrzyli w przyszłość... I wtedy zdarzyło się coś, co omal nie zniszczyło jego wiary w ludzi.
Zaprzyjaźniona z aktorem para zwróciła się do niego z prośbą o pożyczkę na rozwój biznesu. Mieczysław bez wahania wyłożył 150 tysięcy złotych, za które można było wówczas kupić mieszkanie. Nie spodziewał się, że osoby bliskie jego sercu mogą go tak perfidnie wykorzystać. Hryniewicz nigdy nie otrzymał zwrotu gotówki. Dla aktora było to bolesne przeżycie.
Gwiazdor nie lubi wracać do tej smutnej historii. Zapytany przez "Na Żywo" o tę sprawę, dłuższą chwilę milczy, po czym odpowiada: "To problem tych ludzi, niech cieszą się z tego, co się stało, w jaki sposób mnie zostawili. Niech sobie z tym żyją, jeśli potrafią".
Artysta nie wie, na jaki cel sprzeniewierzono jego pieniądze - czy zostały wydane na życie, czy poszły na rozwój biznesu. Czasami tylko zastanawia się, czy dziecko tej pary, dorosły już dziś człowiek, wie, jak niemoralnie zachowali się przed laty jego rodzice, udający bogobojnych, uczciwych ludzi.
***
Zobacz więcej materiałów: