Mieczysław Szcześniak został dwukrotnie okradziony. Poruszające wieści z domu piosenkarza
Mieczysław Szcześniak, który przez wiele lat utrzymywał się w ścisłej czołówce najpopularniejszych artystów w naszym kraju, nieoczekiwanie niemal zupełnie zniknął z mediów i show-biznesu. Dziś muzyk opowiada o powodach swojej decyzji. Okazało się, że 60-latek nie do końca dobrze czuł się w roli gwiazdora.
Mieczysław Szcześniak swoją przygodę ze sceną rozpoczął już w 1985 roku, kiedy to na festiwalu w Opolu zaśpiewał piosenkę ze słowami Jacka Cygana i muzyką Krzesimira Dębskiego. Początkujący artysta zachwycił nie tylko zgromadzoną w amfiteatrze publiczność, ale samą Irenę Santor, z którą do dziś utrzymuje stały kontakt.
Prawdziwym przełomem w karierze piosenkarza okazała się słynna "Dumka na dwa serca", którą muzyk nagrał w duecie z Edytą Górniak na potrzeby ścieżki dźwiękowej do filmu "Ogniem i mieczem".
Rok później Szcześniak zaśpiewał na Konkursie Piosenki Eurowizji. Wykonał tam utwór "Przytul mnie mocno" skomponowany przez Seweryna Krajewskiego. Niestety nie zdobył uznania europejskich słuchaczy i zajął dopiero 18. miejsce w konkursie.
Chociaż jeszcze kilka lat temu wokalista pojawiał się niemal na każdym dużym festiwalu muzycznym i koncertował w całym kraju, nieoczekiwanie niemal zupełnie zniknął z show-biznesu, zdecydował usunąć się w cień i uciec od kamer oraz świateł reflektorów.
Niedawno postanowił przerwać milczenie i pojawił się jako gość w podcaście "Wprost przeciwnie". W wywiadzie wyznał, co tak naprawdę stoi za jego nieobecnością w mediach.
"Artysta zależy od zaproszeń. Między nami a publicznością jesteście wy, media. Jeżeli nas zapraszacie, to publiczność ma do nas dostęp. Jeśli nie, to nie ma. Chyba że tylko na koncertach, ale to się wiąże, bo to napędza" - tłumaczył w rozmowie z Pauliną Sochą-Jakubowską
Mieczysław Szcześniak przyznał także, że życie gwiazdora nigdy tak naprawdę mu nie odpowiadało. Okazuje się, że bycie osobą publiczną przyniosło artyście wiele kłopotów. Mimo że piosenkarz zyskał wielką sławę, starał się prowadzić normalne życie i w przeciwieństwie do innych gwiazd, nie stosował wyjątkowych środków ostrożności. Niestety - nie wyszło mu to na dobre.
"Ja lubię normalnie żyć. I na przykład z tego powodu byłem dwa razy okradziony w Warszawie, w mieszkaniu, i w Krakowie gdzie mieszkałem również. Ponieważ nie mieszkałem za zasiekami, za jakimiś szlabanami, tylko normalnie. I to "normalnie" było wykorzystywane" - dowiadujemy się z podcastu.
W wyniku tych wydarzeń artysta spojrzał na swoje życie z zupełni innej perspektywy.
"To jest dojmujące, ale zastanawiałem się, siedząc na tej kupie bałaganu, bo wszystko było z szuflad porozsypywane, na środku pokoju, żeby przejrzeć najszybciej jak to było możliwe... Że właściwie jestem trochę wdzięczny też, bo to mi pokazuje, co jest co warte. Przypomniałem sobie taki tekst, żeby nie lokować swojego serca i swoich skarbów w to, co się spali, co może się zatopić, co może pordzewieć, bo to nietrwałe"- podsumował Mieczysław Szcześniak.
Zobacz też:
Sara James zdała egzamin. Wyszło na jaw, co dalej z jej karierą muzyczną
Mietek Szcześniak i Edyta Górniak 26 lat temu nagrali "Dumkę na dwa serca"
Mieczysław Szcześniak powraca. Wyszła na jaw prawda jego nagłego zniknięcia