Mieszkanie Laury Łącz wystawione na licytację. Aktorka straciła je przez oszustów
Laura Łącz po śmierci męża, znanego aktora musiała sama utrzymywać rodzinę. Dopiero później otrzymała spadek. Niestety część pieniędzy przepadła, a aktorka do dzisiaj toczy sądową batalię, by odzyskać od oszustów to, co się jej należy.
Laura Łącz, znana z roli Gabrieli Wilczyńskiej w "Klanie" dwa razy wychodziła za mąż. Drugim mężem był aktor Krzysztof Chamiec, który miał już wówczas kilkoro dzieci z poprzednich związków. Łącz i Chamiec doczekali się syna, a kiedy chłopiec był nastolatkiem, jego ojciec zmarł. Cały majątek przepisał na starszego syna, zostawiając aktorkę bez pieniędzy.
Laura Łącz znała wolę męża dużo wcześniej i była przygotowana na to, że będzie musiała sama utrzymywać siebie i syna. Jednak starsze dzieci aktora z jego pierwszego małżeństwa nie przyjęły decyzji ojca ze zrozumieniem. Syn Krzysztof i córka Anna mieli pretensje, że zostali wykluczeni z dziedziczenia. Przyrodni brat Michał nie dał się przekonać do podzielenia się majątkiem i sprawa trafiła do sądu. W tym czasie rodzina Chamca dostała też odszkodowanie za majątek pozostawiony za Bugiem. Do podziału była już spora kwota. Po sądowych perypetiach również aktorka i jej syn dostali cześć pieniędzy.
W ty czasie Laura Łącz prowadziła dobrze prosperującą agencję artystyczną. Organizowała ona wiele imprez artystycznych: pokazów mody, galowych imprez. Aktorka dzięki niej nawiązała też współpracę z firmą z branży nieruchomości. I tak straciła część spadku po mężu.
"Tak się stało, że w tym czasie otrzymałam ja i syn spadek po mężu — ten proces spadkowy trwał naprawdę długo. Niespodziewanie dostaliśmy ogromną kwotę, a ten pan prezes, który prosił mnie o wystawianie banerów, powiedział, że akurat zwolniło się duże mieszkanie po byłym prezesie i w zamian za tę miłą współpracę proponuje mi zakup tego apartamentu. Zakupiłam go. Gdy już wpłaciłam pełną kwotę, firma powiedziała, że nie będzie im się opłacało wynajmować tak ogromnego mieszkania i podjęli decyzję, że podzielą je na trzy mniejsze" - relacjonowała aktorka w rozmowie z Plejadą.
Laura Łącz podzieliła się mieszkaniami z synem. Problem był taki, ze wszystkie trzy lokale miały ten sam numer. Po prawie dwóch latach synowi udało się podpisać akt notarialny na jedno z tych mieszkań. Aktorce dużo później udało się podpisać dokument na drugie mieszkanie. Z podpisaniem umowy na trzecie był problem, bo upadła zarówno firma, z którą Łącz nawiązała współpracę, jak i bank, w którym dokonano transakcji.
"Krótko mówiąc, mam akt notarialny na połowę istniejącego mieszkania, do którego zapewne przypisane jest wspólna część gruntu pod całym budynkiem" - podsumowuje aktorka.
Laura Łącz od 11 lat ubiega się o to, co się jej należy. Ubiega się o podpisanie aktu notarialnego, który potwierdzałby jej prawo do wspomnianego lokalu. Była nawet w programie "Sprawa dla reportera", ale nikt nie potrafi jej pomóc.
"Teraz wyszło na to, że mieszkanie nie jest moje, więc będzie wystawione na licytację. Po latach syndyk przedstawił mi propozycję, że mogę powtórnie zakupić to mieszkanie za kwotę prawie dwa razy wyższą, bo ceny mieszkań wzrosły" - relacjonuje dla Plejady.
Laura Łącz ubolewa, że przepadły pieniądze, które przelała do banku na zakup mieszkania. Chciałaby przynajmniej ich częśc odzyskać, ale nikt nie wie, co się z nimi stało.
"Rodzina mojego męża starała się o ten spadek przez wiele lat. Teraz nawet mi jest przykro, bo pewnie myślą, że zmarnowałam pieniądze ze spadku syna, który się mu po prostu należał" - mówi gorzko Łącz.
Zobacz też:
Łącz: Ślubów czystości nie składałam
Krzysztof Chamiec: jego bliscy walczą o spadek po nim
Porażające wieści o Elżbiecie Dmoch. Musiała zgodzić się na wsparcie