Mikołaj Makłowicz narzeka na polskich kelnerów. Nie potrafią obsługiwać!
Mikołaj Makłowicz (24 l.) wspólnie z ojcem Robertem Makłowiczem prowadzi firmę zaopatrującą restauracje w wino. Niedługo otworzy własną knajpę w Krakowie. Jak mówi, najtrudniej znaleźć na rynku pracy dobrego kelnera. Powód? Studenci, którzy dorabiają w tej branży, zazwyczaj są kompletnie nieprzygotowani.
Makłowicz junior wiele lat spędził za granicą, gdzie studiował szeroko pojęte zwyczaje i zachowanie się przy stole. Najsłabszym ogniwem polskich restauracji - jego zdaniem - jest młodociana obsługa, która nie ma pojęcia, jak właściwie "serwisować" gościa.
"W Polsce ten zawód traktowany jest po macoszemu" - mówi rozżalony w "Dzień dobry TVN". "Studenci przyjeżdżają do dużych miast i są nieprzygotowani, a restauratorzy nigdy o tym nie myślą, nie zdając sobie sprawy, że obsługa jest najważniejsza. To 50-60 proc. sukcesu restauracji" - uważa Makłowicz junior.
Personel jego knajpy, którą niebawem otworzy w stolicy Małopolski, przejdzie więc odpowiednie szkolenie teoretyczne i praktyczne, które pozwoli obsługiwać gości na najwyższym poziomie. Pytany, jaki napiwek klienci powinni zostawiać kelnerowi, początkowo wzdraga się od odpowiedni. Naciskany przez prowadzących w końcu tłumaczy, że najstosowniej, gdyby było to ponad 10 proc. od rachunku.
"Uważam, że 10 proc. absolutnie powinno być doliczane do rachunku i później, jeśli bylibyśmy zachwyceni, to zostawiamy dodatkowo. Ja tak robię" - mówi 24-latek. Zastosujecie się?
Dzień dobry TVN/x-news